niedziela, 13 marca 2016

1

Miałam nadzieję, że wyjdzie lepiej.
_____________________________________
-Nie ma mowy! Nie pojadę!
-Pojedziesz, bez dyskusji, jeszcze nie jesteś pełnoletnia, nie zostawimy cię tutaj samej na pół roku!
-Ale nie długo kończę 18 lat mogę zostać sama!
-Pojedziesz, choćbym miała cię tam zawlec siłą, Emily!
-Kurwa...
Trzasnęła drzwiami zostawiając mnie samą. Przeklęłam pod nosem rzucając na łóżko komórkę. Przeklęte dwa miesiące dzielą mnie od pełnoletności i tylko dlatego muszę jechać do tej... yhhh...
Wiem, że z nimi nie wygram i będę musiała jechać do tego pieprzonego Newcastle. Wyciągnęłam spod łóżka czarną walizkę i wrzuciłam do niej wszystkie rzeczy jakie znalazłam w szafie. Nie trudząc się z ułożeniem bądź ich segregacją. Zabieram tylko letnie rzeczy...
-Nie ma szans, że zostanę tam dłużej niż to konieczne, po urodzinach wracam i nie obchodzi mnie to...
-Emily! Znowu gadasz do siebie? Nie zapomnij zabrać podręczników!
Choć wiem, że tego nie zauważy przez zamknięte drzwi, wystawiam środkowy palec. Jeszcze czego... Za nic nie pójdę do nowej szkoły, wystarczy, że muszę spędzić tam wakacje.
Zamiast podręczników wrzucam kilka ulubionych książek, dwie nowe pary słuchawek do telefonu, które i tak w przeciągu pierwszego miesiąca pewnie rozwalę oraz zapasowe pary trampek. Laptopa ustawiłam na samej górze dumna z wyniku mojego pakowania.
Gotowa do drogi, pozostało mi tylko jedno.
-Ed- mruczę po czym chwytam telefon i siadam na dużym parapecie przy oknie.
Ed to mój najlepszy przyjaciel. Może dla tego, że jedyny. Znamy się od... Właściwie od zawsze, jak tylko w wieku czterech lat wprowadził się do domu obok. Spędziliśmy z sobą tyle możliwego czasu ile było możliwe. Wspólne wagary, wyjścia, przelotne imprezy.
Nie zapomnę chwili, kiedy poznałam jego rodziców. Nakrzyczałam na nich, że mają krzywą podłogę w salonie. Co prawda śmiali się, bo rozumieli wpływ alkoholu na moją osobę, ale pamiętam jak przepraszałam ich za swój wybuch. Ed był wtedy przy mnie. Zawsze był obok, nie ważne w jakie kłopoty się wpakowałam. Nie raz siedział ze mną w kozie, w podstawówce zwiewał przed woźnym, w liceum przed policją.
Zawsze razem.
Kochaliśmy się jak prawdziwe rodzeństwo, a ja miałam w końcu starszego brata.

Ja: Wyjeżdżam.

Nie czekałam długo. W oknie po przeciwnej stronie znalazła się ruda czupryna.

Mój pieprzony książę: kiedy?
Ja: Za jakieś 10 minut.
Mój pieprzony książę: zejdę do ciebie.

Zamknęłam konwersacje i chwytając walizkę za rączkę zeszłam po schodach.
-Nareszcie ile można czekać. Joe! Joe jedziemy!
Moja matka wypchnęła mnie na zewnątrz. Dobrze zdawałam sobie sprawę z tego jak się cieszy, że ją opuszczam. Wyrwałam nadgarstek z jej uścisku.
- Chciałam pożegnać się z Edem-zilustrowała mnie od góry do dołu.
-Czy to takie ważne, to zwykły prostak, a my jesteśmy już spóźnieni,  Elodi na nas czeka- założyła ręce na piersi, gdyby nie przywitanie rudzielca uderzyłabym ją. Wywróciła oczami- 2 minuty, idź.
Nie ukrywałam mojego poirytowania jej tonem. Chwyciłam za ramię przyjaciela i odeszłam na największą możliwą odległość.
-Nienawidzę jej - wysyczałam stają do Eda twarzą. Widocznie tłumił śmiech, ale kiedy powtórzyłam gest mojej matki zakładając ramiona na piersi wybuchnął.- Nie przeginaj Lowson.
Zaczęłam śmiać się razem z nim, mimo to w końcu rozległ się za mną dźwięk klaksonu, przestałam. Spuściłam głowę zaciskając pięści.
-Ej mała, przecież nie wyjeżdżasz do końca życia- przylgnęłam do jego ciała, czułam jak wplata palce w moje brązowe włosy i przyciąga mnie jeszcze mocniej- to tylko wakacje wracasz zaraz na początku roku.
Jego uśmiech nie pozwalał mi dłużej patrzysz w jego oczy, ponownie się wtuliłam w jego bok. Mocniej zacisnęłam piąstki na materiale czarnej koszulki.
-Mam tam zacząć nową szkołę Edi- napiął mięśnie i zesztywniał na kilka sekund- Boję się.
-Nie masz czego, będę tu na ciebie czekał, nie ważne ile czasu. Będę tu- krzyk mojej matki zaczynał coraz bardziej mnie denerwować- Kocham cię Emily.
Nie po raz pierwszy złączył nasze usta, ale zrobił to po raz pierwszy publicznie. Bez wahania oddałam mu przyjacielski pocałunek szarpiąc dla zabawy za rude kosmyki.
-Jasna cholera Emily!
-Przepraszam -szepczę i odchodzę.
Usiadłam na tylne siedzenie od razu czując szarpnięcie samochodu. Źle się czułam zostawiając go tutaj samego. Widziałam jak patrzy w chodnik, jego sylwetka malała i niknęła z każdą sekundą.
-Jak mogłaś całować takiego kogoś- zauważam spojrzenie matki w lusterku, która poprawia swoje usta czerwoną szminką.
-To mój przyjaciel- warczę.
-Czy to normalne całować przyjaciela?
Zamknij się.
-Chyba- staram odciąć się od jej piskliwego głosu zakładając słuchawki, puszczam najgłośniej muzykę, po czym rozbrzmiewa mój ulubiony zespół, Three Days Grace.

***

-Elodi! Wyglądasz pięknie- moja matka wypadła z pojazdu biorąc w objęcia moją starszą siostrę.
Patrzę na piętrowy budynek wznoszący się przede mną. Z tego co się dowiedziałam do centrum miałam jakieś 5 czy 6 kilometrów. Zwykłe osiedle, ale nie przejawiało przytulnych cech. Tata postawił obok mnie walizkę i pocałował moją skroń. Był zupełnym przeciwieństwem mojej rodzicielki, która wprost uwielbiała Elodi. Nie właził w moje życie z butami, zawsze miał dla mnie kilka groszy w kieszeni, które właśnie podał mi do ręki.
-Pa kochanie- całuje w policzek Eli- to my jedziemy, cześć- machnęła ręką jakby odtrącała od siebie uciążliwą muchę.
-Bądź grzeczna- szepcze Joe targając moje włosy.
Zawsze zadawałam sobie pytanie jak on może z nią wytrzymywać. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na odjeżdżających rodziców, po czym przeniosłam go na moją siostrę. Ciemne długie włosy spływały jej kaskadami po obu tronach.
-Wyładniałaś- czułam jej sarkazm, aż za dobrze.
-A ty nadal masz ten swój krzywy ryj- strzelam, po czym chwytam rączkę i wchodzę po schodkach na taras. Czekam, aż wejdzie do środka, żeby ruszyć zaraz za nią.- Gdzie jest mój pokój?
-U góry, drzwi na samym końcu po lewej- tyle było z naszej rozmowy.
Ruszyła do salonu siadając na kolanach jakiemuś chłopakowi, wywróciłam oczami przeklinając pod nosem. weszłam schodami do góry od razu znajdując właściwe drzwi.
Pokój nie był wiele mniejszy od tego, w którym mieszkałam ostatnie 17 lat. Miał jasne ściany, kilka półek do zapełnienia, dużą szafę, biurko i łóżko jedno osobowe. Postanowiłam od razu rozpakować rzeczy. Wrzuciłam ciuch nie składając ich dokładnie do pierwszej lepszej przegrody w szafie ustawiając przed nią trzy pary trampek. Książki rzuciłam na pościel, po czym wsunęłam pod łóżko walizkę.
Siedząc na środku pokoju stwierdziłam, że powinnam kupić sobie jakieś książki. Wymacałam w kieszeni drobne od taty. Powinno wystarczyć na jakieś dwie nowe. Pochwyciłam laptopa siadając na dużym parapecie.
To własnie łączyło ten pokój z moim poprzednim, duże okno z szerokim parapetem na którym bez problemu można było usiąść.  Podczas uruchamiania komputera wyjrzałam przez szybę. W futrynie okna domu stojącego zaraz obok pojawiła się wysoka postać rozmawiająca przez telefon.
Chłopak nie mógł być wiele starszy, równie dobrze mógłby być w moim wieku. Przeczesał dłonią jasne włosy unosząc oczy. Błękitne tęczówki wbiły się w moją osobę, wpatrywał się tak nachalnie i tak natarczywie, że postanowiłam zejść z okna i zamaszystym ruchem pociągnęłam za zasłony.
-Co za idiota, nie ma swojego życia?
Wpisałam w wyszukiwarkę odpowiednie hasło i od razu wyskoczyło to czego szukałam. Znalazłam drogę do najbliższej księgarni. W chwili kiedy zamykałam laptopa drzwi otworzyły się z hukiem.
-Nareszcie! Tak się cieszę, że mogę ciebie poznać Emily!- blondynka o fioletowych końcówkach wpadła do pokoju od razu biorąc mnie w objęcia- Jestem Ivy.
-Tak, tak -wyswobodziłam się z uścisku- Emily. mogę wiedzieć co tutaj robisz?
-Mieszkam? Mam pokój zaraz naprzeciwko- jej jasny uśmiech tak mnie zaraził, że sama się uśmiechnęłam. - Mogę zadać ci jedno pytanie? Jak ty z nią wytrzymujesz?
-Z kim?
-No z Elodi, wybacz ale jej nie lubię, jest strasznie nadęta...- wymachiwała dłońmi dookoła chodząc w tą i z powrotem po pokoju. W tej chwili wiedziałam, że jest najlepszą osoba jaką mogłam tutaj poznać. Podeszła do okna i na nowo wpuściła światło do pomieszczenia.- Nie zasłaniaj takiego widoku. Dam głowę, że nie raz będziesz miała miłą niespodziankę widząc rano Nialla bez koszulki.
Opadłam całym ciałem na dywan. Postawiła nogi obok mojej głowy i pochyliła się tak, abym widziała jej twarz.
-Jedziesz z nami nad morze?- zaprzeczyłam. Nie chciałam mówić, że nie potrafię nawet pływać. Zresztą miałam już plany.
-Chciałam iść do księgarni- mówię szukając cienkiego sweterka, który będę mogła nałożyć, jak będę wracać wieczorem. Poprawiłam czarne spodenki i znalazłam jedyną małą torebkę.- Mówiąc " z nami" kogo masz na myśli? Mieszka tutaj jeszcze ktoś?
Blondynka siedziała na biurku obserwując moje ruchy. Wrzuciłam do torebki portfel zdając sobie sprawę, że muszę jeszcze zajść po jakieś nowe buty do biegania.
-Tak. Poza Elodi i mną jest jeszcze Luke chłopak twojej siostry, Tom i Simon- oglądała swoje paznokcie w trakcie kiedy ja rozczesywałam palcami włosy- ale mi chodziło o moją paczkę. Nie lubię tych ludzi, którzy tutaj mieszkają, ale ty wydajesz się być normalna.
Uśmiechnęłam się do niej, dziękując. Znalazłam na szafce kluczyk, poczekałam, aż Ivy wyjdzie z pokoju po czym starannie zamknęłam zamek upewniając się, że drzwi się nie otworzą.
Blondynka była naprawdę pozytywną osobą, bez przerwy opowiadała mi o nadchodzących festiwalach i imprezach, na które będę musiała z nią iść. Uśmiechałam się cały czas, dziewczyna naprawdę emanowała pozytywną energią.
Kazała mi poczekać chwilę przed domem i podbiegła do czarnego samochodu. Porozmawiała z kierowcą przez otwartą szybę.
-Emily! Możemy cię powieść jeśli chcesz- zastanawiałam się nad propozycją kilka minut w końcu się decydując.
Ivy powiedziała bym usiadła z przodu, bo będę wysiadać pierwsza, a mamy zajechać jeszcze po parę osób. W chwili kiedy usiadłam na przednim siedzeniu spoglądając na kierowce pożałowałam, że się zgodziłam.
-Hej- przywitał mnie miękki, męski głos- Niall. To ty jesteś siostrą tej Elodi?
Chłopak rzucił biały uśmiech, który niepewnie odwzajemniłam. Zapięłam pasy.
-Tak, Emily- to by było tyle z naszej rozmowy. Niall z Ivy cały czas mówili o czymś o czym nie miałam pojęcia.
Zatrzymaliśmy się kilka domów dalej. Do środka wszedł jakiś lokowaty chłopak witając się z Niallem i blondynką. Spojrzał na mnie po czym z uśmiechem podał swoje imię... Harry? Chyba Harry. Niedaleko potem weszła jeszcze dwójka Liam i Louis. Cała paczka wydawała się być bardzo z sobą zżyta. Rzucali w siebie jakimiś obelgami czy szyderstwami, ale każdy przyjmował to jako najnormalniejszą rzecz pod słońcem. Przysłuchiwałam się im z zdziwieniem, ale z radością. Cieszyło mnie to, że istnieją jeszcze tacy ludzie.
-Co cię tak śmieszy?- usłyszałam głos Nialla, odwróciłam głowę w jego stronę. Czwórka tłocząca się na trzyosobowym siedzeniu z tyłu kłóciła się o byle głupstwo- Dlaczego zasłoniłaś okno?
-Bo się gapiłeś- prychnęłam- wydajecie się być fajna paczką.
-No ja myślę!- Louis siedzący z tyłu potargał moje włosy. Skrzyżowałam ramiona czekając w spokoju, aż dokończy swoje fryzjerskie dzieło.
-Jedziesz z nami nad morze?-Liam wychylił się pomiędzy przednie fotele.
-Nie, chciałam wejść do księgarni i muszę znaleźć jakieś buty- robię dziwną minę na co słyszę śmiech.
-Jesteś słodka- słyszę za sobą na co wykręcam rękę, aby trzepnąć lokowatego.
-Nie przypominam sobie, abyś mnie polizał.
-Chciałabyś- mruknął.
-Ivy możesz go zabić za mnie? Masz bliżej- Ivy z chęcią bierze moją prośbę do serca i zaczyna szarpać się z Harrym. Oby dwoje śmieją się do tego stopnia, że Liam, Louis i ja przyłączamy się do wspólnego hałasu.
Spoglądam na blondyna. Przez jego twarz przemknął uśmieszek, ale spojrzenie dalej było skupione na drodze. Po kilku minutach zatrzymał się pod wysokim budynkiem.
-Dzięki, do zobaczenia... kiedyś- chciałam zamknąć drzwi, ale duża dłoń przytrzymała szybę.
-Będziesz na festiwalu?- błękitne oczy Nialla pobłądziły przez całą moją osobę zatrzymując się na piersiach. Prawie niedostrzegalnie oblizał dolną wargę.
-Właśnie- blondynka przeszła w środku na przednie miejsce- dzisiaj pierwszy dzień wakacji, musisz przyjść.
-No nie wiem, będę zmęczona i...
-Przyjdę po ciebie o 18.
To by było na tyle. Czarne drzwi zatrzasnęły się tak szybko, że z ledwością zdołałam się odsunąć. Jeszcze chwilę spoglądałam osłupiała na odjeżdżający pojazd. Poprawiłam torebkę na ramieniu obracając się o 180 stopni.
-Dziwna grupa- mruczę po czym wchodzę przez szklaną futrynę do budynku pachnącego tysiącem kartek papieru.

8 komentarzy:

  1. Zapowiada się ciekawie. Wreszcie jest Niall :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już kocham tego Nialla xD
    Czekam i weny słońce, weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, nie mogę już się doczekać kolejnego :)
    weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie piszesz ;) tak myślę ,że będę tutaj częściej wpadać ;) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Juz nie mogę się doczekać następnego rozdziału 😊 pozdrawiam. ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na następne rdz <3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest możliwość, że pojawi się jeszcze dzisiaj, ale nic nie obiecuję :)

      Usuń
  7. Super Rozdział! Już uwielbiam tą "paczke" :-) przypomina mi mnie z kolegami XD obrażanie się na poziomie codziennym... Czekam na Next !

    OdpowiedzUsuń