Trust me baby
sobota, 17 grudnia 2016
wtorek, 23 sierpnia 2016
piątek, 10 czerwca 2016
4
Tak wiem... w tym momencie ciesze się, że nie wiecie gdzie mieszkam :) miałam powrócić zaraz po maturach, jakiś miesiąc temu.... Jednak dopadły mnie pewne problemy, podczas których, blog to było ostatnie o czym myślałam. W każdym bądź razie przepraszam. tyle czekanie na takie coś ... nie jestem zadowolona z tego rozdziału, choć postanowiłam po przerwie stworzyć nieco dłuższy... zwyczajne 1800 słów zmieniło się w 2200. Mam nadzieję, że ktokolwiek będzie chciał to jeszcze czytać, a ja obiecuje poprawę w dodawaniu nowych rozdziałów. Jeszcze raz przepraszam.
____________________________________
-Idziesz z nami?- poczułam zimne krople spadające na mój brzuch, przetarłam oczy i wyprostowałam się patrząc na stojącą nade mną uśmiechniętą Chloe, mruknęłam coś niezrozumiałego pod nosem na co się cichutko roześmiała- troszkę przysnęłaś. Idziemy po jakieś jedzenie, chętna?
-Tak, jasne chwila- przesunęłam dłońmi po ramionach rozglądając się dookoła, czułam się jeszcze nie wyspana.
Chloe powiedziała, żebym się pospieszyła, bo nasza grupa już wyrusza. Kiwnęłam głową zapewniając, że znajdę tylko portfel i zaraz do nich dobiegnę. Już po chwili trzymałam go w ręku chwytając przy okazji okulary Nialla. Nawet nie zdążyłam ich umieścić na nosie, bo długie palce je przechwyciły.
-Ej- mruknęłam niezadowolona, patrząc na oddalającą się Ivy z moimi przeciwsłonecznymi szkiełkami.
-Masz swoje śpiąca królewno- stanął obok wyciągając w moją stronę dłoń. Przyjęłam ją, a silne ramię blondyna pomogło mi się bez problemu podnieść z miejsca. Przeszliśmy kawałek w stronę naszej grupy przechodząc z sypiącego piasku na stabilny chodnik z desek co wywołało niespodziewane potkniecie z mojej strony. Złapałam równowagę i ziewnęłam przeciągle zakrywając ręką usta.- Nie spałaś w nocy czy jak?
-Um, co?
Przesunął wzrokiem po całej mojej osobie. Przejechałam ponownie opuszkami po zamkniętych powiekach zostawiając je na czubku nosa. Musiałam się jakoś rozbudzić.
-Mam pomysł - przystanął, głosy nowych znajomych zaczęły zanikać. Spojrzałam na niego przeciągle.
- Niall idioto! - krzyknęłam. Silne ramiona złapały moją talię - postaw mnie!
Poczułam wibracje na wysokości jego klatki piersiowej, do której przylgnęły moje plecy. Horan z łatwością szedł w stronę ciepłego morza. Nie zważając na moje protesty i krzyki wszedł w pieniste fale.
Głębiej, głębiej, głębiej...
Czując na sobie co raz bardziej mokre ubrania, jak i wodę sięgającą już za piersi, zesztywniałam. Wbiłam paznokcie w barki blondyna usilnie się go uczepiając.
Zaśmiał się ponownie rozluźniając swój uścisk. Opuścił moje ciało.
Tu gdzie on ma spokojnie grunt pod stopami, ja nie mogłam go wyczuć. Płuca zalała słona ciecz.
-Ej mała spokojnie- w moim umyśle zawitały uczucia z koszmaru, tonęłam.... ponownie.- Nie wiedziałem, że jesteś, aż tak niska.
Patrzyłam na niego z przymrużonymi powiekami. Jego jasne włosy wydawały się być czarne pod słońce, ale oczy nadal dorównywały jasnością błękitu nieba. Bez najmniejszego problemu trzymał moje ramiona, tak bym czuła się pewnie. Zjechał opuszkami niżej, aby pokierować moje nogi za jego talię. Byłam prawie, że pewna wypływającego na moje zazwyczaj blade policzki, czerwonego odcieniu.
-Wydajesz się być bardzo niezdarna- był zdecydowanie za blisko, jego cichy szept łaskotał obojętnie moje ucho- to urocze - odwróciłam wzrok w stronę horyzontu. Dalej woda wydawała się być jeszcze bardziej ciepła i mroczna- mam dla ciebie książkę, która może przykuć twoją uwagę.
Jego jasny uśmiech przypomniał mi naszą nocną rozmowę. Przecież miałam być na niego zła. Zła za Eda.
Problem polegał jednak na tym, że na niego jestem wkurzona jeszcze bardziej.
-Możemy wracać? Nie lubię morza.
-A tak naprawdę? W nocy wydawałaś się bardziej rozmowna.
Nie potrafię pływać idioto.
-Po prostu nie lubię- zrobił kilka pierwszych kroków w stronę brzegu. Cały czas oplatałam go usilnie nogami w pasie. Jest zdecydowanie za blisko. - A jak tam twoja głowa? Nie wydawałeś się zbytnio trzeźwy.
-Dobrze, chyba jestem już za bardzo przyzwyczajony do takich rzeczy.
-Możesz mnie już puścić.- Niall pomimo tego, że stał już na suchym pisaku dalej trzymał mnie w swoich objęciach- Niall... słyszysz.
Błysnął jedynie swoim jasnym uśmiechem, po czym zniżył się na kolana. Czułam jego dłoń pośrodku pleców. Wbiłam paznokcie w jego nagie barki podczas, gdy blondyn delikatnie położył moje ciało na ręczniku. Zawisł kilka centymetrów na moją twarzą. Czułam jego słodko-gorzki zapach i przyjemny chłód na mokrej skórze wywoływany przez jego zadziwiająco duży cień.
Z oddali zaczęły napływać śmiechy pozostałych. Jak najszybciej wysunęłam się spod działania chłopaka osoby i stanęłam na równych nogach. Zaśmiał się pod nosem.
-Tu jesteście- Harry znalazł się tuż obok mnie zarzucając ramię na moje barki- mam coś dla ciebie.
Wyciągnął w moją stronę puszkę z piwem, zmarszczyłam nos. Nie miałam ochoty na alkohol. Nie chodzi o to, że w ogóle nie piję. Po prostu mało kiedy mam do tego chęci. Odmówiłam grzecznie na co wydął wargi. Zaśmiałam się cicho składając delikatny pocałunek na jego policzku.
-A ja dla ciebie mam to- Naomi zawiesiła się na szyi Horana łącząc razem ich usta. W tej chwili miałam ochotę jej przyłożyć drewnianą deską w twarz. - Truskawka, prawda?
Podeszła do torby czegoś w niej szukając, roześmiałam się na głos, kiedy usłyszałam "Wolę czekoladę" od blondyna przyglądającemu się swojemu rożkowi. Nie zważając na nikogo, przyciągnął mnie do siebie.
-Nie za wesoło tobie?
***
-The wasted years, the wasted youth / Zmarnowane lata, zmarnowana młodość
The pretty lies, the ugly truth / Piękne kłamstwa, brzydka prawda
And the day has come where I have died / I nadszedł dzień, w którym umarłam
Only to find, I've come alive / Tylko po to, żeby się przekonać, że ożyłam
To były konsekwencje siedzenia samej w domu. Trzymałam mocno szczotkę śpiewając do niej chyba jedyną zwrotkę, którą potrafiłam. Skakanie po łóżku nie było u mnie czymś nowym. Często to robiłam mając dobry humor. Czekoladowe lody, które leżały na biurku przy rozłożonym laptopie, prawie już się rozpłynęły. Ponownie się okręciłam.
-Wish I'd been a prom queen, fighting for the title / Chciałabym być królową balu walczącą o tytuł
Instead of being sixteen and burning up a bible... / Zamiast bycia szesnastolatką palącą Biblię...
-Tutaj jest- usłyszałam dochodzący z progu głos mojej siostry, na którego dźwięk straciłam równowagę i wpół obrotu spadłam z łoskotem na dywan. Musiała tak szybko wrócić? - Opanuj się idiotko.
Bez zastanowienia pokazałam jej środkowy palec. Dopiero, kiedy odeszła zauważyłam śmiejącego się blondyna. Z jękiem ponownie opadłam plecami na ziemię zakrywając oczy.
-Aż tak, się cieszysz na mój widok?
-Bardziej- powiedziałam sarkastycznie- Ej to moje!
Od razu znalazłam się na jego wysokości wyrywając mu miseczkę z lodami.
-Ale ja dzisiaj nie jadłem.
-Dostałeś swojego od tej z... Naomi.
Założył ręce na piersi prychając cicho pod nosem.
-Ktoś jest zazdrosny.
-Nie, po prostu mnie denerwuje, ja... nie lubię takich ludzi.
-Nie lubisz ludzi, morza... czego jeszcze?
-Bananów, dzieci, przesłodzonych książek, czerwonego światła, autobusów, soku z arbuza, siostry, matki...
-Zrozumiałem- jego śmiech po raz kolejny dzisiaj trafił w moją osobę. Złapał moje biodra przyciągając mnie bliżej siebie. Znajome ciepło wpłynęło na blade policzki. - Jesteś taka niewinna, czasami sobie myślę czy ty w ogóle, kiedykolwiek....
Nie dałam mu dokończyć, pozwoliłam sobie trzepnąć go otwartą dłonią w głowę. Co prawda ten nawyk wpadł mi raczej przy Harrym.
-Oj nie powinnaś tego robić- przyjemne uczucie oplotło mnie, kiedy dłonie chłopaka zaczęły wywoływać łaskotki.
-Wystarczy, dość, koniec... - Ledwo co łapałam powietrze, leżałam na dywanie wykończona z bolącym od śmiechu brzuchem. - Tak właściwie, co ty tu robisz?
Niall usiadł na parapecie z laptopem na kolanach, nie przeszkadzało mi to, choć zazwyczaj nie daję nikomu go tknąć.
Blondyn skinął w stronę szafki przy wejściu.
-Lou się tu wybierał razem z Ivy, więc postanowiłem też wpaść i dać ci tą książkę - byłam świadoma tego, że patrzy na mnie, kiedy nieporadnie podczołgałam się pod szafkę i leżącym na podłodze sweterkiem, bez wstawania zrzuciłam ją na dół. - Jesteś aż tak leniwa?
- Jestem.
W ciszy przekartkowałam pierwsze kilka rozdziałów i przeczytałam krótki opis na tylnej okładce.
-Robisz coś wieczorem? - Jego pytanie wyrwało mnie z tymczasowego, przyjemnego otępienia. Wpatrywałam się w niego przez dobrą chwilę - Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Nie- mruknęłam ponownie zaczynając myśleć o byle czym - to znaczy nic nie robię.
Jego szczery uśmiech wywoływał niekontrolowany trzepot skrzydeł motyli w wnętrzu mojego brzucha. Znam go półtorej dnia, więc takie reakcje mojego ciała nie są dobrym znakiem.
Pokój nagle stał się taki jakiś ciemniejszy, hałasy zza okna takie jakieś przytłumione. Wpatrywałam się w niego bez słowa, jego sprawne palce sunęły wystarczająco szybko po klawiaturze, abym zdołała zrozumieć, że spędza nad takimi urządzeniami wiele czasu.
- Nienawidzę cię!
Natychmiast poderwałam głowę do góry, usłyszałam jeszcze tylko trzask zamykanych drzwi i w jednej sekundzie Louis przeciął korytarz zbiegając po schodach. Z oddali słychać było przyciszony płacz.
Zerknęłam na Nialla. Bez słowa wstał i ruszył do pokoju blondynki. Pobiegłam za nim.
Ivy stała przed oknem wpatrując się w korony drzew gdzieś przy horyzoncie. Delikatnie dotknęłam jej pleców. Odwróciła się z złością, ale nie mnie się spodziewała. Przylgnęła do mojego ciała zalewając łzami całą koszulkę. Spojrzałam przez jej ramię na stojącego w progu chłopaka.
-Już dobrze, co się stało? - Wplatałam place w jej długie poczochrałam włosy, co widocznie ją uspokajało - Ivy...
-Powiedziałam mu- podciągnęła nosem -powiedziałam, że mi na nim zależy.
-I?
Oderwała się gwałtownie tylko po to, by stanąć w naszą stronę plecami.
-Powiedział, że spotyka się z kimś innym od kilku tygodni i jeśli mi to tak bardzo przeszkadza... To znajdzie sobie inną... - zamilkła biorąc głęboki wdech i dodała ciszej- inną dziwkę.
Zagryzłam dolną wargę. To jest nie do pojęcia. Lou nie wydaje się taki, a raczej z tego co mówił w nocy Niall też mu zależy na Ivy. Dziewczyna ponownie zaczęła trząść się pod wpływem płaczu. Przyciągnęłam ją do siebie napotykając błękitne oczy Horana. Widać było, że on też nie może tego zrozumieć, okręcił się na pięcie i wyszedł. Dobrze wiedziałam, że teraz będzie szukał Tomlinsona, aby z nim wszystko to wyjaśnić.
Ivy przestała płakać koło 19, a godzinę później spała wykończona. Nie powinnam się jej dziwić. Kto normalny chciałby coś takiego usłyszeć od osoby na której jej zależy?
Dziwka... Ludzie tutaj są dość dziwni i dziwnie okazują sobie uczucia.
Mruczałam cicho kołysankę babci i prawie sama zasnęłam. Chociaż zaczęły się już wakacje i dzień powinien być o wiele dłuższy, na dworze z powodu ciemnych, deszczowych chmur jest już ciemno.
Odłożyłam głowę blondynki z moich kolan na poduszkę i zeszłam z łóżka. Przeczesując włosy powolnie szłam do własnej sypialni. Zamarłam.
-Co ty tutaj robisz? - Krzyknęłam wyrywając blondynowi mój portfel. Jego niebieskie oczy rozszerzyły się natychmiastowo. Sprawdziłam jego zawartość. - Oddawaj mi moje pieniądze!
Zrobił krok do przodu górując nade mną znacząco.
-To tylko kilka drobnych - jasne tęczówki prześledziły całe moje ciało zatrzymując się na piersiach. Oblizał powolnie dolną wargę.
-Ha! To się nazywa kradzież idioto, oddawaj!
Gwałtownie uniósł rękę do góry na co momentalnie się skuliłam.
-Przestań się drzeć - głos Elodie dobiegł mnie zza pleców. Ręka blondyna opadła. - Dobierasz się do mojego chłopaka?
Odwróciłam się. Stała tak jak jej matka, z skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej. Zabijała mnie spojrzeniem.
-Ten twój chłopak mnie okrada - wskazałam ramieniem w jego stronę. Jak mu tam było?
-Luce?
-Trzymaj ją z daleka od mnie, zdzira prawie mnie gwałciła.
Zakrztusiłam się. Odkaszlnęłam mocno wybałuszając oczy.
-Przestań pieprzyć, przyłapałam go na wykradaniu moich pieniędzy. - Czułam jak krew z wściekłości napływa do mojej twarzy.
-Luce jest mój -zrobiła krok do przodu- Jeśli zobaczę, że położysz na nim łapy, jeśli choć na niego spojrzysz to skończy się to dla ciebie źle - nie ma sprawy, w życiu bym go nie dotknęła - Przybłędo.
Zamarłam. Wiedziała jak zamknąć mi usta. Przybłęda.
-Wyjdź - wycedziłam. Nie ruszyła się, a na jej twarzy wymalował się złowrogi uśmiech. -Wyjdź.
-Chodź mała, a ty trzymaj się z daleka od nas- blondyn złapał Elodi za ramię i wyprowadził ją.
Zamrugałam kilkakrotnie, aby pozbyć się mokrych łez. Stałam na środku zaciskając pięści i słysząc w głowie jedno, to samo słowo.
Przybłęda. Przybłęda. Przybłęda.
Stłumiłam krzyk. Zaczynałam się dusić w tym pokoju. Zabrałam bluzę leżącą na krześle, na portfel nawet nie spojrzałam i tak wiedziałam, że nie ma w nim już żadnych pieniędzy. Z bólem zostawiłam Ivy i tak smacznie śpi. Spojrzałam w dół z okna. Wystarczyło tylko opuścić się na rękach z balkonu i stanąć na altance, a potem łatwo z niej zejść. Tak też zrobiłam.
Zawisłam na parapecie próbując dotknąć czubkami bordowym conversów dachu małej budowli obrośniętej jakimś zaroślem.
-Udało się.
Drewno skrzypnęło pod moim ciężarem, a ja straciłam równowagę potykając się, na co rozdarłam skórę przy gołym przedramieniu. Przeklęłam stając gwałtownie na nogi co okazało się kolejnym błędem.
Dach był postawiony delikatnie pod skosem, a wilgotna zielenina pozwoliła mi ześlizgnąć się w dół. Życie przeleciało mi przed oczami, kiedy w kilka sekund znalazłam się na ziemi. Usłyszałam tylko czyiś jęk. Leżąc z zamkniętymi powiekami stwierdziłam, że ziemia nie powinna być taka miękka, ciepła, a co najważniejsze nie powinna się unosić w rytmie oddychającego człowieka.
-Chciałem ci pomóc, ale trochę w inny sposób. Otworzysz oczy?- z wielkim wysiłkiem uniosłam jedną powiekę - a drugie?
-Przepraszam - szepnęłam -przepraszam, przepraszam, przepraszam -powtarzałam patrząc jak zaczyna się śmiać, umilkłam. -Zresztą to nie moja wina- zasłoniłam twarz dłońmi - nie prosiłam cię abyś tutaj stał.
-Ciekawie wyglądałaś zwisając z parapetu, nie mogłem się oprzeć. Z te go miejsca lepiej widać było twój tył.
-Aaa... Horan! - krzyknęłam zażenowana, jeszcze bardziej przyduszając dłonie.
- Zresztą, co ty w ogóle wyprawiasz? Gdybyś nie była tego świadoma istnieje takie coś jak drzwi.
Moja pięść wylądowała na jego piersi. Dopiero teraz zorientowałam się , że nadal leżymy na ziemi. Podniosłam się, aby usiąść. Od razu się wyciszyłam. Słowa Elodi ponownie uderzyły.
Przybłęda.
- Co jest?
Potrząsnęłam głową z chęcią wyrzucenia głosu z myśli.
-Nic po prostu... - Odwróciłam przedramię, by zerknąć na czerwoną plamę.
-Chodź przemyjemy to -wstał.
Uniosłam głowę do góry, tak by móc spojrzeć na niego, kiedy wyciągał dłoń w moją stronę. Jego oczy błyszczący na tle zachmurzonego nieba. Rozświetlone jak gwiazdy, których było aktualnie brak. Jak to się stało, że czuję się tak dobrze obok niego, po tak krótkim czasie?
Jasne tęczówki wwiercały się w moją osobę przynosząc ciarki i dziwne akty mojego ciała wobec mnie.
Jak dwie gwiazdy.
____________________________________
-Idziesz z nami?- poczułam zimne krople spadające na mój brzuch, przetarłam oczy i wyprostowałam się patrząc na stojącą nade mną uśmiechniętą Chloe, mruknęłam coś niezrozumiałego pod nosem na co się cichutko roześmiała- troszkę przysnęłaś. Idziemy po jakieś jedzenie, chętna?
-Tak, jasne chwila- przesunęłam dłońmi po ramionach rozglądając się dookoła, czułam się jeszcze nie wyspana.
Chloe powiedziała, żebym się pospieszyła, bo nasza grupa już wyrusza. Kiwnęłam głową zapewniając, że znajdę tylko portfel i zaraz do nich dobiegnę. Już po chwili trzymałam go w ręku chwytając przy okazji okulary Nialla. Nawet nie zdążyłam ich umieścić na nosie, bo długie palce je przechwyciły.
-Ej- mruknęłam niezadowolona, patrząc na oddalającą się Ivy z moimi przeciwsłonecznymi szkiełkami.
-Masz swoje śpiąca królewno- stanął obok wyciągając w moją stronę dłoń. Przyjęłam ją, a silne ramię blondyna pomogło mi się bez problemu podnieść z miejsca. Przeszliśmy kawałek w stronę naszej grupy przechodząc z sypiącego piasku na stabilny chodnik z desek co wywołało niespodziewane potkniecie z mojej strony. Złapałam równowagę i ziewnęłam przeciągle zakrywając ręką usta.- Nie spałaś w nocy czy jak?
-Um, co?
Przesunął wzrokiem po całej mojej osobie. Przejechałam ponownie opuszkami po zamkniętych powiekach zostawiając je na czubku nosa. Musiałam się jakoś rozbudzić.
-Mam pomysł - przystanął, głosy nowych znajomych zaczęły zanikać. Spojrzałam na niego przeciągle.
- Niall idioto! - krzyknęłam. Silne ramiona złapały moją talię - postaw mnie!
Poczułam wibracje na wysokości jego klatki piersiowej, do której przylgnęły moje plecy. Horan z łatwością szedł w stronę ciepłego morza. Nie zważając na moje protesty i krzyki wszedł w pieniste fale.
Głębiej, głębiej, głębiej...
Czując na sobie co raz bardziej mokre ubrania, jak i wodę sięgającą już za piersi, zesztywniałam. Wbiłam paznokcie w barki blondyna usilnie się go uczepiając.
Zaśmiał się ponownie rozluźniając swój uścisk. Opuścił moje ciało.
Tu gdzie on ma spokojnie grunt pod stopami, ja nie mogłam go wyczuć. Płuca zalała słona ciecz.
-Ej mała spokojnie- w moim umyśle zawitały uczucia z koszmaru, tonęłam.... ponownie.- Nie wiedziałem, że jesteś, aż tak niska.
Patrzyłam na niego z przymrużonymi powiekami. Jego jasne włosy wydawały się być czarne pod słońce, ale oczy nadal dorównywały jasnością błękitu nieba. Bez najmniejszego problemu trzymał moje ramiona, tak bym czuła się pewnie. Zjechał opuszkami niżej, aby pokierować moje nogi za jego talię. Byłam prawie, że pewna wypływającego na moje zazwyczaj blade policzki, czerwonego odcieniu.
-Wydajesz się być bardzo niezdarna- był zdecydowanie za blisko, jego cichy szept łaskotał obojętnie moje ucho- to urocze - odwróciłam wzrok w stronę horyzontu. Dalej woda wydawała się być jeszcze bardziej ciepła i mroczna- mam dla ciebie książkę, która może przykuć twoją uwagę.
Jego jasny uśmiech przypomniał mi naszą nocną rozmowę. Przecież miałam być na niego zła. Zła za Eda.
Problem polegał jednak na tym, że na niego jestem wkurzona jeszcze bardziej.
-Możemy wracać? Nie lubię morza.
-A tak naprawdę? W nocy wydawałaś się bardziej rozmowna.
Nie potrafię pływać idioto.
-Po prostu nie lubię- zrobił kilka pierwszych kroków w stronę brzegu. Cały czas oplatałam go usilnie nogami w pasie. Jest zdecydowanie za blisko. - A jak tam twoja głowa? Nie wydawałeś się zbytnio trzeźwy.
-Dobrze, chyba jestem już za bardzo przyzwyczajony do takich rzeczy.
-Możesz mnie już puścić.- Niall pomimo tego, że stał już na suchym pisaku dalej trzymał mnie w swoich objęciach- Niall... słyszysz.
Błysnął jedynie swoim jasnym uśmiechem, po czym zniżył się na kolana. Czułam jego dłoń pośrodku pleców. Wbiłam paznokcie w jego nagie barki podczas, gdy blondyn delikatnie położył moje ciało na ręczniku. Zawisł kilka centymetrów na moją twarzą. Czułam jego słodko-gorzki zapach i przyjemny chłód na mokrej skórze wywoływany przez jego zadziwiająco duży cień.
Z oddali zaczęły napływać śmiechy pozostałych. Jak najszybciej wysunęłam się spod działania chłopaka osoby i stanęłam na równych nogach. Zaśmiał się pod nosem.
-Tu jesteście- Harry znalazł się tuż obok mnie zarzucając ramię na moje barki- mam coś dla ciebie.
Wyciągnął w moją stronę puszkę z piwem, zmarszczyłam nos. Nie miałam ochoty na alkohol. Nie chodzi o to, że w ogóle nie piję. Po prostu mało kiedy mam do tego chęci. Odmówiłam grzecznie na co wydął wargi. Zaśmiałam się cicho składając delikatny pocałunek na jego policzku.
-A ja dla ciebie mam to- Naomi zawiesiła się na szyi Horana łącząc razem ich usta. W tej chwili miałam ochotę jej przyłożyć drewnianą deską w twarz. - Truskawka, prawda?
Podeszła do torby czegoś w niej szukając, roześmiałam się na głos, kiedy usłyszałam "Wolę czekoladę" od blondyna przyglądającemu się swojemu rożkowi. Nie zważając na nikogo, przyciągnął mnie do siebie.
-Nie za wesoło tobie?
***
-The wasted years, the wasted youth / Zmarnowane lata, zmarnowana młodość
The pretty lies, the ugly truth / Piękne kłamstwa, brzydka prawda
And the day has come where I have died / I nadszedł dzień, w którym umarłam
Only to find, I've come alive / Tylko po to, żeby się przekonać, że ożyłam
To były konsekwencje siedzenia samej w domu. Trzymałam mocno szczotkę śpiewając do niej chyba jedyną zwrotkę, którą potrafiłam. Skakanie po łóżku nie było u mnie czymś nowym. Często to robiłam mając dobry humor. Czekoladowe lody, które leżały na biurku przy rozłożonym laptopie, prawie już się rozpłynęły. Ponownie się okręciłam.
-Wish I'd been a prom queen, fighting for the title / Chciałabym być królową balu walczącą o tytuł
Instead of being sixteen and burning up a bible... / Zamiast bycia szesnastolatką palącą Biblię...
-Tutaj jest- usłyszałam dochodzący z progu głos mojej siostry, na którego dźwięk straciłam równowagę i wpół obrotu spadłam z łoskotem na dywan. Musiała tak szybko wrócić? - Opanuj się idiotko.
Bez zastanowienia pokazałam jej środkowy palec. Dopiero, kiedy odeszła zauważyłam śmiejącego się blondyna. Z jękiem ponownie opadłam plecami na ziemię zakrywając oczy.
-Aż tak, się cieszysz na mój widok?
-Bardziej- powiedziałam sarkastycznie- Ej to moje!
Od razu znalazłam się na jego wysokości wyrywając mu miseczkę z lodami.
-Ale ja dzisiaj nie jadłem.
-Dostałeś swojego od tej z... Naomi.
Założył ręce na piersi prychając cicho pod nosem.
-Ktoś jest zazdrosny.
-Nie, po prostu mnie denerwuje, ja... nie lubię takich ludzi.
-Nie lubisz ludzi, morza... czego jeszcze?
-Bananów, dzieci, przesłodzonych książek, czerwonego światła, autobusów, soku z arbuza, siostry, matki...
-Zrozumiałem- jego śmiech po raz kolejny dzisiaj trafił w moją osobę. Złapał moje biodra przyciągając mnie bliżej siebie. Znajome ciepło wpłynęło na blade policzki. - Jesteś taka niewinna, czasami sobie myślę czy ty w ogóle, kiedykolwiek....
Nie dałam mu dokończyć, pozwoliłam sobie trzepnąć go otwartą dłonią w głowę. Co prawda ten nawyk wpadł mi raczej przy Harrym.
-Oj nie powinnaś tego robić- przyjemne uczucie oplotło mnie, kiedy dłonie chłopaka zaczęły wywoływać łaskotki.
-Wystarczy, dość, koniec... - Ledwo co łapałam powietrze, leżałam na dywanie wykończona z bolącym od śmiechu brzuchem. - Tak właściwie, co ty tu robisz?
Niall usiadł na parapecie z laptopem na kolanach, nie przeszkadzało mi to, choć zazwyczaj nie daję nikomu go tknąć.
Blondyn skinął w stronę szafki przy wejściu.
-Lou się tu wybierał razem z Ivy, więc postanowiłem też wpaść i dać ci tą książkę - byłam świadoma tego, że patrzy na mnie, kiedy nieporadnie podczołgałam się pod szafkę i leżącym na podłodze sweterkiem, bez wstawania zrzuciłam ją na dół. - Jesteś aż tak leniwa?
- Jestem.
W ciszy przekartkowałam pierwsze kilka rozdziałów i przeczytałam krótki opis na tylnej okładce.
-Robisz coś wieczorem? - Jego pytanie wyrwało mnie z tymczasowego, przyjemnego otępienia. Wpatrywałam się w niego przez dobrą chwilę - Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Nie- mruknęłam ponownie zaczynając myśleć o byle czym - to znaczy nic nie robię.
Jego szczery uśmiech wywoływał niekontrolowany trzepot skrzydeł motyli w wnętrzu mojego brzucha. Znam go półtorej dnia, więc takie reakcje mojego ciała nie są dobrym znakiem.
Pokój nagle stał się taki jakiś ciemniejszy, hałasy zza okna takie jakieś przytłumione. Wpatrywałam się w niego bez słowa, jego sprawne palce sunęły wystarczająco szybko po klawiaturze, abym zdołała zrozumieć, że spędza nad takimi urządzeniami wiele czasu.
- Nienawidzę cię!
Natychmiast poderwałam głowę do góry, usłyszałam jeszcze tylko trzask zamykanych drzwi i w jednej sekundzie Louis przeciął korytarz zbiegając po schodach. Z oddali słychać było przyciszony płacz.
Zerknęłam na Nialla. Bez słowa wstał i ruszył do pokoju blondynki. Pobiegłam za nim.
Ivy stała przed oknem wpatrując się w korony drzew gdzieś przy horyzoncie. Delikatnie dotknęłam jej pleców. Odwróciła się z złością, ale nie mnie się spodziewała. Przylgnęła do mojego ciała zalewając łzami całą koszulkę. Spojrzałam przez jej ramię na stojącego w progu chłopaka.
-Już dobrze, co się stało? - Wplatałam place w jej długie poczochrałam włosy, co widocznie ją uspokajało - Ivy...
-Powiedziałam mu- podciągnęła nosem -powiedziałam, że mi na nim zależy.
-I?
Oderwała się gwałtownie tylko po to, by stanąć w naszą stronę plecami.
-Powiedział, że spotyka się z kimś innym od kilku tygodni i jeśli mi to tak bardzo przeszkadza... To znajdzie sobie inną... - zamilkła biorąc głęboki wdech i dodała ciszej- inną dziwkę.
Zagryzłam dolną wargę. To jest nie do pojęcia. Lou nie wydaje się taki, a raczej z tego co mówił w nocy Niall też mu zależy na Ivy. Dziewczyna ponownie zaczęła trząść się pod wpływem płaczu. Przyciągnęłam ją do siebie napotykając błękitne oczy Horana. Widać było, że on też nie może tego zrozumieć, okręcił się na pięcie i wyszedł. Dobrze wiedziałam, że teraz będzie szukał Tomlinsona, aby z nim wszystko to wyjaśnić.
Ivy przestała płakać koło 19, a godzinę później spała wykończona. Nie powinnam się jej dziwić. Kto normalny chciałby coś takiego usłyszeć od osoby na której jej zależy?
Dziwka... Ludzie tutaj są dość dziwni i dziwnie okazują sobie uczucia.
Mruczałam cicho kołysankę babci i prawie sama zasnęłam. Chociaż zaczęły się już wakacje i dzień powinien być o wiele dłuższy, na dworze z powodu ciemnych, deszczowych chmur jest już ciemno.
Odłożyłam głowę blondynki z moich kolan na poduszkę i zeszłam z łóżka. Przeczesując włosy powolnie szłam do własnej sypialni. Zamarłam.
-Co ty tutaj robisz? - Krzyknęłam wyrywając blondynowi mój portfel. Jego niebieskie oczy rozszerzyły się natychmiastowo. Sprawdziłam jego zawartość. - Oddawaj mi moje pieniądze!
Zrobił krok do przodu górując nade mną znacząco.
-To tylko kilka drobnych - jasne tęczówki prześledziły całe moje ciało zatrzymując się na piersiach. Oblizał powolnie dolną wargę.
-Ha! To się nazywa kradzież idioto, oddawaj!
Gwałtownie uniósł rękę do góry na co momentalnie się skuliłam.
-Przestań się drzeć - głos Elodie dobiegł mnie zza pleców. Ręka blondyna opadła. - Dobierasz się do mojego chłopaka?
Odwróciłam się. Stała tak jak jej matka, z skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej. Zabijała mnie spojrzeniem.
-Ten twój chłopak mnie okrada - wskazałam ramieniem w jego stronę. Jak mu tam było?
-Luce?
-Trzymaj ją z daleka od mnie, zdzira prawie mnie gwałciła.
Zakrztusiłam się. Odkaszlnęłam mocno wybałuszając oczy.
-Przestań pieprzyć, przyłapałam go na wykradaniu moich pieniędzy. - Czułam jak krew z wściekłości napływa do mojej twarzy.
-Luce jest mój -zrobiła krok do przodu- Jeśli zobaczę, że położysz na nim łapy, jeśli choć na niego spojrzysz to skończy się to dla ciebie źle - nie ma sprawy, w życiu bym go nie dotknęła - Przybłędo.
Zamarłam. Wiedziała jak zamknąć mi usta. Przybłęda.
-Wyjdź - wycedziłam. Nie ruszyła się, a na jej twarzy wymalował się złowrogi uśmiech. -Wyjdź.
-Chodź mała, a ty trzymaj się z daleka od nas- blondyn złapał Elodi za ramię i wyprowadził ją.
Zamrugałam kilkakrotnie, aby pozbyć się mokrych łez. Stałam na środku zaciskając pięści i słysząc w głowie jedno, to samo słowo.
Przybłęda. Przybłęda. Przybłęda.
Stłumiłam krzyk. Zaczynałam się dusić w tym pokoju. Zabrałam bluzę leżącą na krześle, na portfel nawet nie spojrzałam i tak wiedziałam, że nie ma w nim już żadnych pieniędzy. Z bólem zostawiłam Ivy i tak smacznie śpi. Spojrzałam w dół z okna. Wystarczyło tylko opuścić się na rękach z balkonu i stanąć na altance, a potem łatwo z niej zejść. Tak też zrobiłam.
Zawisłam na parapecie próbując dotknąć czubkami bordowym conversów dachu małej budowli obrośniętej jakimś zaroślem.
-Udało się.
Drewno skrzypnęło pod moim ciężarem, a ja straciłam równowagę potykając się, na co rozdarłam skórę przy gołym przedramieniu. Przeklęłam stając gwałtownie na nogi co okazało się kolejnym błędem.
Dach był postawiony delikatnie pod skosem, a wilgotna zielenina pozwoliła mi ześlizgnąć się w dół. Życie przeleciało mi przed oczami, kiedy w kilka sekund znalazłam się na ziemi. Usłyszałam tylko czyiś jęk. Leżąc z zamkniętymi powiekami stwierdziłam, że ziemia nie powinna być taka miękka, ciepła, a co najważniejsze nie powinna się unosić w rytmie oddychającego człowieka.
-Chciałem ci pomóc, ale trochę w inny sposób. Otworzysz oczy?- z wielkim wysiłkiem uniosłam jedną powiekę - a drugie?
-Przepraszam - szepnęłam -przepraszam, przepraszam, przepraszam -powtarzałam patrząc jak zaczyna się śmiać, umilkłam. -Zresztą to nie moja wina- zasłoniłam twarz dłońmi - nie prosiłam cię abyś tutaj stał.
-Ciekawie wyglądałaś zwisając z parapetu, nie mogłem się oprzeć. Z te go miejsca lepiej widać było twój tył.
-Aaa... Horan! - krzyknęłam zażenowana, jeszcze bardziej przyduszając dłonie.
- Zresztą, co ty w ogóle wyprawiasz? Gdybyś nie była tego świadoma istnieje takie coś jak drzwi.
Moja pięść wylądowała na jego piersi. Dopiero teraz zorientowałam się , że nadal leżymy na ziemi. Podniosłam się, aby usiąść. Od razu się wyciszyłam. Słowa Elodi ponownie uderzyły.
Przybłęda.
- Co jest?
Potrząsnęłam głową z chęcią wyrzucenia głosu z myśli.
-Nic po prostu... - Odwróciłam przedramię, by zerknąć na czerwoną plamę.
-Chodź przemyjemy to -wstał.
Uniosłam głowę do góry, tak by móc spojrzeć na niego, kiedy wyciągał dłoń w moją stronę. Jego oczy błyszczący na tle zachmurzonego nieba. Rozświetlone jak gwiazdy, których było aktualnie brak. Jak to się stało, że czuję się tak dobrze obok niego, po tak krótkim czasie?
Jasne tęczówki wwiercały się w moją osobę przynosząc ciarki i dziwne akty mojego ciała wobec mnie.
Jak dwie gwiazdy.
środa, 4 maja 2016
LBA !
O losie... xD
Zostałam nominowana do LBA xD przez no control dziękuję z całego serducha :)
Z racji tego, że matury mam do piątku, a następne ustne i rozszerzoną geografię, kończę je dopiero 16. mam nadzieję, że rozumiecie tą tymczasowa nieobecność, naprawdę będę kontynuowała tą historie, ale na razie potrzebuje czasu...
Pytania od Fallen Angel :)
1. Dokąd wyruszysz w wymarzoną podróż?
Indie, Chiny, Japonia, Ameryka Południowa, Norwegia, Finlandia, Szwecja <3
2. Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
Chyba jak każda osoba w moim wieku muzyki, oczywiście bez książek tez jestem skończona, tak samo nie ma mowy o braku możliwości rysowania, bez bezsensownego patrzenia w gwiazdy i innych takiego typu rzeczy.
3. Kto lub co sprawiło, że piszesz bloga ?
Chyba moje zamiłowanie do książek, chyba większość osób po przeczytaniu kilku dobrych perełek pragnie stworzyć coś swojego, a ja niestety stałam się tego ofiarą
4. Skąd pomysł na taką nazwę bloga?
Eeee... szczerze kiedy chciałam zakładać nowego bloga długo zastanawiałam się nad nadaniem nazwy, w dzień sklejenia zwiastuna, jak i szablonu na bloga pisałam z pewną osobą, która napisała "Zaufaj mi kochanie", a ja to po prostu przetłumaczyłam ( to znaczy google przetłumaczyło moje lenistwo xD)
5. Na jakim koncercie byłaś/byłeś ostatnio?
Dość dawno na Lukstorpedzie
6. Bez czego nie wyjdziesz z domu?
Bez butów xD A tak poważnie to chyba bez słuchawek, mogę zapomnieć telefonu ale bez MP4 nie wyjdę xD
7. Co porabiasz, gdy nie blogujesz?
Przeważnie czytam, albo rysuję
8. Pokażesz swojego bloga dzieciom? (swoim)
Jeśli będzie jeszcze istniał, a ja będę o nim pamiętać, czemu nie
9. Jesteś sobą czy zakładasz maski?
Sobą, chociaż dość często nie lubię siebie
10. Wymień co najmniej 3 płyty, które wpłynęły na to, jak postrzegasz świat (i napisz krótko dlaczego).
Płyta:
* Three Days Grace- Human (zresztą nie tylko ta... w sumie chyba każda z ich płyt)
*Coma- Pierwsze wyjście z mroku
*Coldplay - Ghost Stories
11. Co według Ciebie jest miarą sukcesu blogera?
Ludzie, którzy bez przymusowo go czytają :)
Wiem, że powinnam nominować kolejną 11, ale weszłam dosłownie na kilka minut , ale obiecuję, że pod nominuję przy 4 rozdziale :)
Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną przez tą długą przerwę...
Zostałam nominowana do LBA xD przez no control dziękuję z całego serducha :)
Z racji tego, że matury mam do piątku, a następne ustne i rozszerzoną geografię, kończę je dopiero 16. mam nadzieję, że rozumiecie tą tymczasowa nieobecność, naprawdę będę kontynuowała tą historie, ale na razie potrzebuje czasu...
Pytania od Fallen Angel :)
1. Dokąd wyruszysz w wymarzoną podróż?
Indie, Chiny, Japonia, Ameryka Południowa, Norwegia, Finlandia, Szwecja <3
2. Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
Chyba jak każda osoba w moim wieku muzyki, oczywiście bez książek tez jestem skończona, tak samo nie ma mowy o braku możliwości rysowania, bez bezsensownego patrzenia w gwiazdy i innych takiego typu rzeczy.
3. Kto lub co sprawiło, że piszesz bloga ?
Chyba moje zamiłowanie do książek, chyba większość osób po przeczytaniu kilku dobrych perełek pragnie stworzyć coś swojego, a ja niestety stałam się tego ofiarą
4. Skąd pomysł na taką nazwę bloga?
Eeee... szczerze kiedy chciałam zakładać nowego bloga długo zastanawiałam się nad nadaniem nazwy, w dzień sklejenia zwiastuna, jak i szablonu na bloga pisałam z pewną osobą, która napisała "Zaufaj mi kochanie", a ja to po prostu przetłumaczyłam ( to znaczy google przetłumaczyło moje lenistwo xD)
5. Na jakim koncercie byłaś/byłeś ostatnio?
Dość dawno na Lukstorpedzie
6. Bez czego nie wyjdziesz z domu?
Bez butów xD A tak poważnie to chyba bez słuchawek, mogę zapomnieć telefonu ale bez MP4 nie wyjdę xD
7. Co porabiasz, gdy nie blogujesz?
Przeważnie czytam, albo rysuję
8. Pokażesz swojego bloga dzieciom? (swoim)
Jeśli będzie jeszcze istniał, a ja będę o nim pamiętać, czemu nie
9. Jesteś sobą czy zakładasz maski?
Sobą, chociaż dość często nie lubię siebie
10. Wymień co najmniej 3 płyty, które wpłynęły na to, jak postrzegasz świat (i napisz krótko dlaczego).
Płyta:
* Three Days Grace- Human (zresztą nie tylko ta... w sumie chyba każda z ich płyt)
*Coma- Pierwsze wyjście z mroku
*Coldplay - Ghost Stories
11. Co według Ciebie jest miarą sukcesu blogera?
Ludzie, którzy bez przymusowo go czytają :)
Wiem, że powinnam nominować kolejną 11, ale weszłam dosłownie na kilka minut , ale obiecuję, że pod nominuję przy 4 rozdziale :)
Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną przez tą długą przerwę...
niedziela, 17 kwietnia 2016
Blog miesiąca
Tak wiem miałam tutaj cos napisać, ale właśnie próbuję nagodnić trzy lata w miesiąc do matury więc mam nadzieję, że mi wybaczycie. Całkowicie zapomniałam o tym aby Was poinformować że Trust me baby jest nominowane do bloga miesiąca. Byłabym wdzięczna za oddane głosy, a ja postaram się w jak najszybszym czasie dodać tutaj rozdział
Z góry dziękuję Wam moje słoneczka <3
Z góry dziękuję Wam moje słoneczka <3
piątek, 25 marca 2016
3
Przepraszam za opóźnienie, i błędy, i całą nudność tego rozdziału.
*cytat pochodzi z załączonej piosenki, osobiście ją kocham, więc zachęcam do przesłuchania.
__________________________________________________
Odłożyłam skończoną książkę na bok. Chyba jeszcze nigdy nie przeczytałam tak przesłodzonej historii, prawie zwróciłam zjedzone niedawno kanapki. Mimo to nie żałuję jej kupna, ale zdecydowanie dalej muszę kontynuować swoje poszukiwania.
Pochwyciłam laptopa układając go przed sobą na dywanie. Cieszyłam się, że jest dostatecznie miękki. Większość swojego czasu spędzałam na ziemi, tutaj było... wygodnie. W uszach pobrzmiewał cicho jeden z utworów Real Friends. Przeglądałam tumblera reblogując zdjęcia wpadające mi w oko, jak i cytaty moich ulubionych autorów.
Zaczęłam śpiewać pod nosem fragment piosenki, kiedy drzwi do pokoju stanęły otworem. Rozkojarzona spojrzałam na zarys silnej, smukłej sylwetki. Niall bez zaproszenia wszedł do środka, jego jasne włosy były rozproszone na głowie w każdą możliwą stronę. Zatoczył się delikatnie.
Jego jasno niebieskie oczy były w pewnym stopniu niewyraźne, a on sam na wpół obecny. Nie wydawał się być pijany, lecz z lekka wstawiony.
-Czego chcesz?- postanowiłam go ignorować i nie zastanawiać się jakim cudem dostał się do domu. Wróciłam do przeglądania strony, hałasy za oknem w końcu ucichły.
Usiadł na łóżku kładąc się na plecy. Przeczesał włosy palcami mierzwiąc je jeszcze bardziej. Miałam tą chorą ochotę sprawdzić czy naprawdę są tak miękkie w dotyku na jakie się wydają. Zaczął nucić pod nosem.
-Słuchasz Real Friends?- przytaknęłam, wydawał się być jakiś inny? Może bardziej szczęśliwszy, jakby bardziej otwarty. Chociaż co mogłam wiedzieć o nim po kilku godzinach znajomości.- I czytasz książki. Ciekawa?
Zerknęłam na niego. Leżał podparty o łokcie wskazując na lekturę, którą niedawno odłożyłam.
-Przesłodzona, szukam czegoś innego -rzucił mi pytające spojrzenie- najlepiej gdyby główny bohater na końcu zginął.
-Dlaczego?- prawie widziałam jak się roześmiał.
-Takie zakończenia są dużo bardziej ciekawe- usłyszałam ciche "jasne" i zapadła cisza. Jechałam kursorem coraz niżej, czując na sobie jego skupiającą się uwagę- Niall, czego ty chcesz?
-Niczego- jego oczy przesuwają się po moim ciele. Ich powolny ruch wywołał ciarki przeszywające mój kręgosłup. Nie zrozumiałam tego aktu mojego ciała.- Naprawdę masz zmysłowy tyłek.- Wywróciłam oczami zmieniając swoją pozycję.
-A tak naprawdę?
-Szukam Louisa chociaż... Mam nadzieję go nie znaleźć- uśmiecha się zadziornie odsuwając głowę do tyłu- myślę, że poszedł gdzieś z Ivy. Może w końcu ruszy te swoje cztery litery i wyjaśni z nią niektóre rzeczy...
Zamrugałam dopiero po chwili zdając sobie sprawę z sensu tych słów. Wyszczerzyłam się.
-Więc Lou i Ivy?- szepnęłam bardziej sama do siebie zerkając na swoje dłonie. Znałam ją tak krótki odcinek czasu, a cieszyłam się z szansy na jej szczęście. Skinął.
-It's 4 a.m. and you're keeping me from closing these sleepy eyes*- zamruczał test- Nie uważasz, że to ironia losu?
-Co?
-Że aktualnie jest czwarta nad ranem- spojrzałam na zegarek od razu wyłączając piosenkę, uniósł zdziwiony brew. Kochałam ją i nie pozwolę nadać jej wspomnienia jego drwiącego wyrazu twarzy.- Uwielbiam tą piosenkę i...
Przerwał mu dźwięk mojego telefonu. Ignorowałam sygnał do półki blondyn sam nie chwycił aparatu. Poderwałam się na równe nogi. Był ode mnie wyższy. Wyższy i silniejszy, bez obaw trzymał mnie z dala od siebie jedną dłonią, kiedy drugą odebrał połączenie.
-Halo?- rzucił gniewnie, usłyszałam jakiś stłumiony głos po drugiej stronie- Ed tak?- nadal byłam na niego zła, ale nie potrafiłam w tym momencie siedzieć cicho. Szarpałam się próbując odebrać mu komórkę- Byłaby ci wdzięczna gdybyś odpieprzył się od niej raz na zawsze- otworzyłam szerzej oczy.
-Niall! Oddawaj ten telefon! Nie rób...
-Nie potrzebuje cię, przesadziłeś, teraz ma nas- rozłączył się, patrzyłam na niego otępiała, nawet nie zauważyłam kiedy, wystukał coś na klawiaturze- trzymaj.
-Ty sukin...-ruszyłam na niego z zamiarem zadania siarczystego policzka, ale zatrzymał mój nadgarstek zbliżając się o kolejne centymetry.
Jego ciepło uderzyło w moje ciało, zapach alkoholu wydobywał się z rozchylonych warg. Jego oczy mnie pożerają, powoli zatracałam czucie w ciele. Zaczęłam dogłębniej wyczuwać jego specyficzną woń; zapach palonego papierosa i coś własnego, charakterystycznego, osobliwego... Zaczęłam zastanawiać się czy brunetka, którą widziałam w jego sypialni przez okno też dostrzega te szczegóły. Zapach, wygaszony truskawkowy kolor ust, praktycznie niewidoczne kilka piegów na nosie, jaśniejsza obwódka błękitu wokół samych źrenic...
Zadrżałam.
-Nie waż się tak o mnie mówić królewno- ukazał swoje śnieżnobiałe zęby- mam ochotę dać ci niezapomnianą przyjemność.
Prychnęłam. Zdecydowanie był trochę bardziej niż wstawiony.
-Już miałam dzisiaj taką propozycję- spiął mięśnie. Jego ciało zareagowało dość dziwnie na te słowa, wyszarpnęłam się z jego uścisku- wyjdź.
O dziwo zrobił to bez większego przymusu. Jego sylwetka jest idealna, zbyt idealna. Szczupłe nogi delikatnie opinają dobrze dopasowane rurki, biała koszulka pozwala zobaczyć linie kilku czarnych tatuaży. Prawie mogłam wyczuć własne ukłucie zazdrości, kiedy opuścił pomieszczenie.
Chciałam być prawdziwie na niego zła. Dalej buzować chęcią mordu za to co zrobił, ale nie mogłam. Coś we mnie cieszyło się z tego co powiedział. Nadal czułam niesmak względem Eda, że obwiniał mnie o dobrze spędzony czas, może przesadzam, tak na pewno...
- Co się dzieje?- pytam samą siebie, jednak nie znam odpowiedzi.
Zacisnęłam mocniej telefon znajdując prawidłowy kontakt. Zadzwoniłam, nie odbierał.
Ja: Ed przepraszam, to nie była prawda.
Jak zwykle nie musiałam czekać długo, już po paru minutach leżenia w ciemności na łóżku usłyszałam sygnał dochodzącej wiadomości.
Mój pieprzony książę: jacy oni są?
Ja: ogólnie w porządku, poza jednym drobiazgiem.
Dlaczego nie jest wkurzony? Ed zawsze brał wszystko bardziej na serio niż ja. Spojrzałam na ekran, po czym zmieniłam jego nazwę, po raz pierwszy od kiedy mam jego numer.
Ed: jakim?
Ja: ....
Ja: Jeszcze raz przepraszam za to co usłyszałeś to nie była prawda, jestem zmęczona idę spać. Dobranoc.
Tak szybko jak się pojawiła, tak szybko ochota na przepraszanie i pisanie z Lawsonem mi przeszła.
Nie często tak mieliśmy, szczerze mówiąc po raz pierwszy czułam do niego taki niesmak. Co było dziwne, ponieważ co takiego się naprawdę stało?
Nie miałam jakiegoś, nie wiadomo jakiego powodu, by tak się czuć względem niego. Bo powiedział raz coś co mi się nie spodobało? A ile raz to ja mówiłam coś co nie było na miejscu, coś co w głębi duszy go urażało....
-Musisz iść spać, bo zwariujesz- powiedziałam sama do siebie ruszając do łazienki.
Dokładnie zasunęłam zamek i zdjęłam niepotrzebne ubrania. Ciepła woda pozwoliła odpłynąć myślą do ujścia. Skończyłam mycie i całą resztę potrzebnych czynności do spania.
Idąc korytarzem dom wydawał się być nadzwyczaj cichy. Nie przeszkadzało mi to, Elodi i jej chłopaka nie ma, Tom czy jak mu tam też wyszedł. Wiedziałam, że gdzieś tutaj kręci się jeszcze jeden z współlokatorów, ale nie wchodził mi w drogę, to ja też mu nie przeszkadzałam.
Usłyszałam głos Louisa i uroczy śmiech Ivy i coś... Czego szczerze wolałam nigdy nie dousłyszeć. Miałam tylko nadzieję, że nie usłyszę ich jęków przez ścianę.
- Czy tutaj ludzie myślą tylko o seksie?
Uradowana, że nie dostałam odpowiedzi wsunęłam się pod aksamitną w dotyku pościel. Poczułam jeszcze wibracje gdzieś przy głowie. Wymacałam telefon.
Ed: dobranoc, królewno.
Zmarszczyłam czoło. Czasami wysyłał mi przyjemne wiadomości, ale nie spodziewałam się dostać takiej dzisiaj.
Jeszcze długo nie mogłam zasnąć, rozbrzmiewająca muzyka w słuchawkach zmieniała się z jednej na drugą, a ja nadal wpatrywałam się w sufit. Powoli zaczynało świtać.
Słyszałam jak ktoś z pośpiechem opuszcza pokój naprzeciwko mojego, cichy szept Tomlinsona. Prawie widzę przez ścianę jak blondynka na nowo zatapia swoje usta w jego rozchylonych wargach prosząc by został. Tak jak kiedyś ja prosiłam o to Richa.
Zamknęłam powieki, czułam jak powoli odpływam, oddaję się w objęcia Orfeusza... Prawie, że czułam czyjś ciepły oddech. Ponownie z wielkim trudem otworzyłam oczy.
-Śpisz?
Mimowolnie zaczęłam się śmiać.
- A myślisz, że dałabym radę z otwartymi oczami?
-No ja tam nie wiem- mruknęła i bez pytania położyła się obok mnie w ugrzanym łóżku. Jej jasne włosy rozsypały się po bieli poduszki.- Przestałam się z Lou.
-I? Nie cieszysz się?- zapytałam widząc jak przygryza wargę. Nakryła twarz kołdrą.
-To nie był pierwszy raz- wciągnęłam głośno powietrze przez nos- Nie, nie myśl, że wstydzę się o tym gadać czy coś - wyjrzała zza rąbka materiału - nie był jedyny, zresztą ja też nie byłam jego pierwszą, ale....
Ludzie tutaj naprawdę mają dziwne hobby.
- Chodzi o to, że... Ja go chyba kocham Em- uśmiechnęłam się, nie wiedziałam tylko czemu tak reaguje - On mnie znienawidzi jeśli mu to powiem.
-Czemu?- zsunęłam razem brwi. Patrzyłam jak bawi się swoimi palcami. Zaczynałam odczuwać znużenie po nie przespanej nocy.
-Taki był układ, robimy to co chcemy... bez zobowiązań.
-Powinnaś mu powiedzieć- uśmiecham się do niej niewinnie.
-Skąd ta pewność.
Bo Niall też ją ma, głupku. Nie wypowiedziałam tych słów tylko ziewnęłam przeciągle. Zaśmiała się cichutko, prawie że zalotnie.
-Spałaś coś?- pokręciłam głową- połóż się, o 15 jedziemy nad morze.
Na wpół przytomna przytaknęłam, dopiero kiedy zamknęła za sobą drzwi zadałam jedno zasadnicze pytanie. Nad morze? Przecież ja nie potrafię pływać.
***
Zachłysnęłam się gwałtownie powietrzem. Tonęłam. Tonęłam. Napełniam płuca tlenem, który nie przypomina w niczym słonej wody z koszmaru.
Opadłam delikatnie na miękki materac ścierając z czoła kropelki potu. Sprawdziłam godzinę. Podjęłam decyzję w przeciągu kilku minut. Pobiegłam do łazienki. Porządnie wyszczotkowałam zęby i ochlapałam twarz. Ubrałam czarny koronkowy strój na, który naciągnęłam szorty i jasną koszulkę. Włosy spięłam w koka z którego już w pierwszych chwilach wysunęły się niesforne kosmyki. Pomimo pewności, że nie będę się kąpać znalazłam duży ręcznik.
-Gotowa?- to pierwsze słowo z jakim się spotkałam po otworzeniu drzwi.
-Jasne, jeszcze tylko pójdę po torbę by to schować- uniosłam delikatnie ręcznik.
-Jedzie z nami Naomi- nawet nie wiedziałam kto to, więc puściłam tą uwagę mimo uszu- raczej nie polubisz jej.
Zaśmiałam się, kiedy schodziliśmy w dół werandy. Mój uśmiech zszedł mi z twarzy w chwili napotkania ciemnego spojrzenia brunetki. Przylegała plecami do torsu Nialla, który niezbyt był zainteresowany jej bliskością. Skrzyżowała nasze tęczówki obracając się w jego stronę. Bez przeszkód zatapia palce w jego włosy. Zrobiła coś co ja chciałam zrobić od naszej pierwszej dłuższej rozmowy. Przyłożyła swojej usta do jego warg, prosząc o chwilę rozkoszy, ale zbył ją. Na nowo się uśmiechnęłam. Tylko dlaczego?
Usiadłam z tyłu, razem z Ivy napotykając błękitne tęczówki blondyna w lusterku. Zakładam okulary.
-To od Dior? - Uśmiechnęłam się. Cieszyłam się, że każdy bierze te nędzne podróby za oryginały, to najlepiej wydane trzy funty na letnim bazarku ubiegłego lata.
-Chciałabym -przyznałam pozwalając jej przymierzyć. Okrągły krój czarnych, nieprześwitujących szkiełek oprawiony w oprawki Cat eye pasował jej do rysów twarzy.- Dobrze ci w nich.
-Dzięki, reszta czeka na nas na plaży?- zwinne wychyliła się do przodu.
-Tak, Lou ich zawiózł- zauważyłam jak przegląda się blondynce, powiedział to imię tylko po to, aby zobaczyć jej reakcję. Byłam bliska zdzielenia go w głowę.
Naomi zaczęła gadać coś czego chyba nikt nie słuchał. Wystawiłam głowę przez otwartą szybę pozwalając rozwiać wiatrowi włosy.
Nie spełnia 15 minut później szliśmy w czwórkę wzdłuż chodnika, aby zejść na plażę. Już z oddali słychać było śmiechy reszty grupy. Liam i Louis pochwycili mnie wspólnie w ramiona. Harry obdarował mój policzek łagodnym muśnięciem warg. Zapoznałam się z Chloe, dziewczyną Payna oraz Katy, Alle i Eliotem.
Po ulokowaniu się cała grupa postanowiła udać się w stronę pianisty fal. W tym czasie ja pozbywałam się morza piasku z własnych trampek.
-Idziesz? - Alle pomachała do mnie zachęcająco dłonią.
-Nie, chciałbym się po opalać, może później.
Uśmiecha się do mnie. Ma taki życzliwy, a zarazem dziecięcy uśmiech, że nie ma sposobu by go nie odwzajemnić.
-Miałem nadzieję zobaczyć cię w samym stroju- uniosłam brew na widok Horana siedzącego obok.
-Dlaczego? - z oddali słyszałam nawoływania chłopaków. Przymrużyłam oczy z powodu słońca, które świeciło zaraz obok jego twarzy.
-Masz- podał mi swoje okulary, przyjęłam je bez wahania nareszcie zdolna spojrzeć w jego tęczówki - ponieważ ujrzeć cię w bikini, to jak zobaczyć cię w bieliźnie.
Odszedł. Nie rozumiałam jego toku myślenia. Już w połowie drogi brunetka rzuciła się na jego szyję podpierając się o jego barki. "Wskoczyła" na jego biodra oplatając nogi wokół pasa. Wypuszczając głośno powietrze opadłam na ręcznik w myślach pokazując tej dwójce środkowy palec.
Ivy miała rację. Nie polubiłam jej.
*cytat pochodzi z załączonej piosenki, osobiście ją kocham, więc zachęcam do przesłuchania.
__________________________________________________
Pochwyciłam laptopa układając go przed sobą na dywanie. Cieszyłam się, że jest dostatecznie miękki. Większość swojego czasu spędzałam na ziemi, tutaj było... wygodnie. W uszach pobrzmiewał cicho jeden z utworów Real Friends. Przeglądałam tumblera reblogując zdjęcia wpadające mi w oko, jak i cytaty moich ulubionych autorów.
Zaczęłam śpiewać pod nosem fragment piosenki, kiedy drzwi do pokoju stanęły otworem. Rozkojarzona spojrzałam na zarys silnej, smukłej sylwetki. Niall bez zaproszenia wszedł do środka, jego jasne włosy były rozproszone na głowie w każdą możliwą stronę. Zatoczył się delikatnie.
Jego jasno niebieskie oczy były w pewnym stopniu niewyraźne, a on sam na wpół obecny. Nie wydawał się być pijany, lecz z lekka wstawiony.
-Czego chcesz?- postanowiłam go ignorować i nie zastanawiać się jakim cudem dostał się do domu. Wróciłam do przeglądania strony, hałasy za oknem w końcu ucichły.
Usiadł na łóżku kładąc się na plecy. Przeczesał włosy palcami mierzwiąc je jeszcze bardziej. Miałam tą chorą ochotę sprawdzić czy naprawdę są tak miękkie w dotyku na jakie się wydają. Zaczął nucić pod nosem.
-Słuchasz Real Friends?- przytaknęłam, wydawał się być jakiś inny? Może bardziej szczęśliwszy, jakby bardziej otwarty. Chociaż co mogłam wiedzieć o nim po kilku godzinach znajomości.- I czytasz książki. Ciekawa?
Zerknęłam na niego. Leżał podparty o łokcie wskazując na lekturę, którą niedawno odłożyłam.
-Przesłodzona, szukam czegoś innego -rzucił mi pytające spojrzenie- najlepiej gdyby główny bohater na końcu zginął.
-Dlaczego?- prawie widziałam jak się roześmiał.
-Takie zakończenia są dużo bardziej ciekawe- usłyszałam ciche "jasne" i zapadła cisza. Jechałam kursorem coraz niżej, czując na sobie jego skupiającą się uwagę- Niall, czego ty chcesz?
-Niczego- jego oczy przesuwają się po moim ciele. Ich powolny ruch wywołał ciarki przeszywające mój kręgosłup. Nie zrozumiałam tego aktu mojego ciała.- Naprawdę masz zmysłowy tyłek.- Wywróciłam oczami zmieniając swoją pozycję.
-A tak naprawdę?
-Szukam Louisa chociaż... Mam nadzieję go nie znaleźć- uśmiecha się zadziornie odsuwając głowę do tyłu- myślę, że poszedł gdzieś z Ivy. Może w końcu ruszy te swoje cztery litery i wyjaśni z nią niektóre rzeczy...
Zamrugałam dopiero po chwili zdając sobie sprawę z sensu tych słów. Wyszczerzyłam się.
-Więc Lou i Ivy?- szepnęłam bardziej sama do siebie zerkając na swoje dłonie. Znałam ją tak krótki odcinek czasu, a cieszyłam się z szansy na jej szczęście. Skinął.
-It's 4 a.m. and you're keeping me from closing these sleepy eyes*- zamruczał test- Nie uważasz, że to ironia losu?
-Co?
-Że aktualnie jest czwarta nad ranem- spojrzałam na zegarek od razu wyłączając piosenkę, uniósł zdziwiony brew. Kochałam ją i nie pozwolę nadać jej wspomnienia jego drwiącego wyrazu twarzy.- Uwielbiam tą piosenkę i...
Przerwał mu dźwięk mojego telefonu. Ignorowałam sygnał do półki blondyn sam nie chwycił aparatu. Poderwałam się na równe nogi. Był ode mnie wyższy. Wyższy i silniejszy, bez obaw trzymał mnie z dala od siebie jedną dłonią, kiedy drugą odebrał połączenie.
-Halo?- rzucił gniewnie, usłyszałam jakiś stłumiony głos po drugiej stronie- Ed tak?- nadal byłam na niego zła, ale nie potrafiłam w tym momencie siedzieć cicho. Szarpałam się próbując odebrać mu komórkę- Byłaby ci wdzięczna gdybyś odpieprzył się od niej raz na zawsze- otworzyłam szerzej oczy.
-Niall! Oddawaj ten telefon! Nie rób...
-Nie potrzebuje cię, przesadziłeś, teraz ma nas- rozłączył się, patrzyłam na niego otępiała, nawet nie zauważyłam kiedy, wystukał coś na klawiaturze- trzymaj.
-Ty sukin...-ruszyłam na niego z zamiarem zadania siarczystego policzka, ale zatrzymał mój nadgarstek zbliżając się o kolejne centymetry.
Jego ciepło uderzyło w moje ciało, zapach alkoholu wydobywał się z rozchylonych warg. Jego oczy mnie pożerają, powoli zatracałam czucie w ciele. Zaczęłam dogłębniej wyczuwać jego specyficzną woń; zapach palonego papierosa i coś własnego, charakterystycznego, osobliwego... Zaczęłam zastanawiać się czy brunetka, którą widziałam w jego sypialni przez okno też dostrzega te szczegóły. Zapach, wygaszony truskawkowy kolor ust, praktycznie niewidoczne kilka piegów na nosie, jaśniejsza obwódka błękitu wokół samych źrenic...
Zadrżałam.
-Nie waż się tak o mnie mówić królewno- ukazał swoje śnieżnobiałe zęby- mam ochotę dać ci niezapomnianą przyjemność.
Prychnęłam. Zdecydowanie był trochę bardziej niż wstawiony.
-Już miałam dzisiaj taką propozycję- spiął mięśnie. Jego ciało zareagowało dość dziwnie na te słowa, wyszarpnęłam się z jego uścisku- wyjdź.
O dziwo zrobił to bez większego przymusu. Jego sylwetka jest idealna, zbyt idealna. Szczupłe nogi delikatnie opinają dobrze dopasowane rurki, biała koszulka pozwala zobaczyć linie kilku czarnych tatuaży. Prawie mogłam wyczuć własne ukłucie zazdrości, kiedy opuścił pomieszczenie.
Chciałam być prawdziwie na niego zła. Dalej buzować chęcią mordu za to co zrobił, ale nie mogłam. Coś we mnie cieszyło się z tego co powiedział. Nadal czułam niesmak względem Eda, że obwiniał mnie o dobrze spędzony czas, może przesadzam, tak na pewno...
- Co się dzieje?- pytam samą siebie, jednak nie znam odpowiedzi.
Zacisnęłam mocniej telefon znajdując prawidłowy kontakt. Zadzwoniłam, nie odbierał.
Ja: Ed przepraszam, to nie była prawda.
Jak zwykle nie musiałam czekać długo, już po paru minutach leżenia w ciemności na łóżku usłyszałam sygnał dochodzącej wiadomości.
Mój pieprzony książę: jacy oni są?
Ja: ogólnie w porządku, poza jednym drobiazgiem.
Dlaczego nie jest wkurzony? Ed zawsze brał wszystko bardziej na serio niż ja. Spojrzałam na ekran, po czym zmieniłam jego nazwę, po raz pierwszy od kiedy mam jego numer.
Ed: jakim?
Ja: ....
Ja: Jeszcze raz przepraszam za to co usłyszałeś to nie była prawda, jestem zmęczona idę spać. Dobranoc.
Tak szybko jak się pojawiła, tak szybko ochota na przepraszanie i pisanie z Lawsonem mi przeszła.
Nie często tak mieliśmy, szczerze mówiąc po raz pierwszy czułam do niego taki niesmak. Co było dziwne, ponieważ co takiego się naprawdę stało?
Nie miałam jakiegoś, nie wiadomo jakiego powodu, by tak się czuć względem niego. Bo powiedział raz coś co mi się nie spodobało? A ile raz to ja mówiłam coś co nie było na miejscu, coś co w głębi duszy go urażało....
-Musisz iść spać, bo zwariujesz- powiedziałam sama do siebie ruszając do łazienki.
Dokładnie zasunęłam zamek i zdjęłam niepotrzebne ubrania. Ciepła woda pozwoliła odpłynąć myślą do ujścia. Skończyłam mycie i całą resztę potrzebnych czynności do spania.
Idąc korytarzem dom wydawał się być nadzwyczaj cichy. Nie przeszkadzało mi to, Elodi i jej chłopaka nie ma, Tom czy jak mu tam też wyszedł. Wiedziałam, że gdzieś tutaj kręci się jeszcze jeden z współlokatorów, ale nie wchodził mi w drogę, to ja też mu nie przeszkadzałam.
Usłyszałam głos Louisa i uroczy śmiech Ivy i coś... Czego szczerze wolałam nigdy nie dousłyszeć. Miałam tylko nadzieję, że nie usłyszę ich jęków przez ścianę.
- Czy tutaj ludzie myślą tylko o seksie?
Uradowana, że nie dostałam odpowiedzi wsunęłam się pod aksamitną w dotyku pościel. Poczułam jeszcze wibracje gdzieś przy głowie. Wymacałam telefon.
Ed: dobranoc, królewno.
Zmarszczyłam czoło. Czasami wysyłał mi przyjemne wiadomości, ale nie spodziewałam się dostać takiej dzisiaj.
Jeszcze długo nie mogłam zasnąć, rozbrzmiewająca muzyka w słuchawkach zmieniała się z jednej na drugą, a ja nadal wpatrywałam się w sufit. Powoli zaczynało świtać.
Słyszałam jak ktoś z pośpiechem opuszcza pokój naprzeciwko mojego, cichy szept Tomlinsona. Prawie widzę przez ścianę jak blondynka na nowo zatapia swoje usta w jego rozchylonych wargach prosząc by został. Tak jak kiedyś ja prosiłam o to Richa.
Zamknęłam powieki, czułam jak powoli odpływam, oddaję się w objęcia Orfeusza... Prawie, że czułam czyjś ciepły oddech. Ponownie z wielkim trudem otworzyłam oczy.
-Śpisz?
Mimowolnie zaczęłam się śmiać.
- A myślisz, że dałabym radę z otwartymi oczami?
-No ja tam nie wiem- mruknęła i bez pytania położyła się obok mnie w ugrzanym łóżku. Jej jasne włosy rozsypały się po bieli poduszki.- Przestałam się z Lou.
-I? Nie cieszysz się?- zapytałam widząc jak przygryza wargę. Nakryła twarz kołdrą.
-To nie był pierwszy raz- wciągnęłam głośno powietrze przez nos- Nie, nie myśl, że wstydzę się o tym gadać czy coś - wyjrzała zza rąbka materiału - nie był jedyny, zresztą ja też nie byłam jego pierwszą, ale....
Ludzie tutaj naprawdę mają dziwne hobby.
- Chodzi o to, że... Ja go chyba kocham Em- uśmiechnęłam się, nie wiedziałam tylko czemu tak reaguje - On mnie znienawidzi jeśli mu to powiem.
-Czemu?- zsunęłam razem brwi. Patrzyłam jak bawi się swoimi palcami. Zaczynałam odczuwać znużenie po nie przespanej nocy.
-Taki był układ, robimy to co chcemy... bez zobowiązań.
-Powinnaś mu powiedzieć- uśmiecham się do niej niewinnie.
-Skąd ta pewność.
Bo Niall też ją ma, głupku. Nie wypowiedziałam tych słów tylko ziewnęłam przeciągle. Zaśmiała się cichutko, prawie że zalotnie.
-Spałaś coś?- pokręciłam głową- połóż się, o 15 jedziemy nad morze.
Na wpół przytomna przytaknęłam, dopiero kiedy zamknęła za sobą drzwi zadałam jedno zasadnicze pytanie. Nad morze? Przecież ja nie potrafię pływać.
***
Zachłysnęłam się gwałtownie powietrzem. Tonęłam. Tonęłam. Napełniam płuca tlenem, który nie przypomina w niczym słonej wody z koszmaru.
Opadłam delikatnie na miękki materac ścierając z czoła kropelki potu. Sprawdziłam godzinę. Podjęłam decyzję w przeciągu kilku minut. Pobiegłam do łazienki. Porządnie wyszczotkowałam zęby i ochlapałam twarz. Ubrałam czarny koronkowy strój na, który naciągnęłam szorty i jasną koszulkę. Włosy spięłam w koka z którego już w pierwszych chwilach wysunęły się niesforne kosmyki. Pomimo pewności, że nie będę się kąpać znalazłam duży ręcznik.
-Gotowa?- to pierwsze słowo z jakim się spotkałam po otworzeniu drzwi.
-Jasne, jeszcze tylko pójdę po torbę by to schować- uniosłam delikatnie ręcznik.
-Jedzie z nami Naomi- nawet nie wiedziałam kto to, więc puściłam tą uwagę mimo uszu- raczej nie polubisz jej.
Zaśmiałam się, kiedy schodziliśmy w dół werandy. Mój uśmiech zszedł mi z twarzy w chwili napotkania ciemnego spojrzenia brunetki. Przylegała plecami do torsu Nialla, który niezbyt był zainteresowany jej bliskością. Skrzyżowała nasze tęczówki obracając się w jego stronę. Bez przeszkód zatapia palce w jego włosy. Zrobiła coś co ja chciałam zrobić od naszej pierwszej dłuższej rozmowy. Przyłożyła swojej usta do jego warg, prosząc o chwilę rozkoszy, ale zbył ją. Na nowo się uśmiechnęłam. Tylko dlaczego?
Usiadłam z tyłu, razem z Ivy napotykając błękitne tęczówki blondyna w lusterku. Zakładam okulary.
-To od Dior? - Uśmiechnęłam się. Cieszyłam się, że każdy bierze te nędzne podróby za oryginały, to najlepiej wydane trzy funty na letnim bazarku ubiegłego lata.
-Chciałabym -przyznałam pozwalając jej przymierzyć. Okrągły krój czarnych, nieprześwitujących szkiełek oprawiony w oprawki Cat eye pasował jej do rysów twarzy.- Dobrze ci w nich.
-Dzięki, reszta czeka na nas na plaży?- zwinne wychyliła się do przodu.
-Tak, Lou ich zawiózł- zauważyłam jak przegląda się blondynce, powiedział to imię tylko po to, aby zobaczyć jej reakcję. Byłam bliska zdzielenia go w głowę.
Naomi zaczęła gadać coś czego chyba nikt nie słuchał. Wystawiłam głowę przez otwartą szybę pozwalając rozwiać wiatrowi włosy.
Nie spełnia 15 minut później szliśmy w czwórkę wzdłuż chodnika, aby zejść na plażę. Już z oddali słychać było śmiechy reszty grupy. Liam i Louis pochwycili mnie wspólnie w ramiona. Harry obdarował mój policzek łagodnym muśnięciem warg. Zapoznałam się z Chloe, dziewczyną Payna oraz Katy, Alle i Eliotem.
Po ulokowaniu się cała grupa postanowiła udać się w stronę pianisty fal. W tym czasie ja pozbywałam się morza piasku z własnych trampek.
-Idziesz? - Alle pomachała do mnie zachęcająco dłonią.
-Nie, chciałbym się po opalać, może później.
Uśmiecha się do mnie. Ma taki życzliwy, a zarazem dziecięcy uśmiech, że nie ma sposobu by go nie odwzajemnić.
-Miałem nadzieję zobaczyć cię w samym stroju- uniosłam brew na widok Horana siedzącego obok.
-Dlaczego? - z oddali słyszałam nawoływania chłopaków. Przymrużyłam oczy z powodu słońca, które świeciło zaraz obok jego twarzy.
-Masz- podał mi swoje okulary, przyjęłam je bez wahania nareszcie zdolna spojrzeć w jego tęczówki - ponieważ ujrzeć cię w bikini, to jak zobaczyć cię w bieliźnie.
Odszedł. Nie rozumiałam jego toku myślenia. Już w połowie drogi brunetka rzuciła się na jego szyję podpierając się o jego barki. "Wskoczyła" na jego biodra oplatając nogi wokół pasa. Wypuszczając głośno powietrze opadłam na ręcznik w myślach pokazując tej dwójce środkowy palec.
Ivy miała rację. Nie polubiłam jej.
niedziela, 20 marca 2016
2
Nigdy nie potrafiłam dobrze napisać pierwszych rozdziałów xoxo
Mam jeszcze do Was małą prośbę, jeśli macie Wattpada, a czytacie tutaj ta opowieść (oczywiście ja nie mam nic przeciwko), byłabym wdzięczna za jedynie pozostawienie tam gwiazdki. Każda taka gwiazdka powoduje, że więcej ludzi zauważy Trust me baby, a o to chyba chodzi każdemu "autorowi" :) Możliwe że są jeszcze gdzieś ludzie, którym by się to spodobało, więc.... czemu nie :)
Dziękuję :*
_______________________________________________
- " Przemoczona. Nasiąknięta wodą. Twarzą do dołu. Och, cholera. To nie ryba, to człowiek. Dziewczyna. Ma długie włosy, tak jasne, że prawie białe, śliczny naturalny kolor mieni się pod powierzchnią wody."
-Emily!
-"Ale to nie ona hałasuje. To jej stopy, a właściwie buty."
-Emily! Wchodzę!- starałam się zignorować dobijającą się do drzwi Ivy.
-"Buty były prezentem urodzinowym od jej rodziców.- blondynka waliła pięścią coraz mocniej nie dając za wygraną, kiedy spostrzegła, że są zamknięte na klucz- nosiła je dumnie cały wieczór, a teraz stalowy nosek lewego zaklinował się między łodzią, a pomostem i z każdą nadpływającą falą kopie w burtę."
-Jeśli nie otworzysz tych pieprzonych drzwi, wyważę je!
-"Skąd to wiem?- nadal czytam na głos wiedząc, że mnie słyszy i bardziej ją to zdenerwuje- Bo one należą do mnie. Tak jak ubranie. Dziewczyna w wodzie to ja." *
Usłyszałam szczęknięcie zamka i zdziwiona uniosłam głowę znad książki. Leżałam na dywanie twarzą do sufitu i widziałam jak moja współlokatorka teatralnie zakłada ręce na piersi. Po jej twarzy błądzi radosny, triumfujący uśmieszek.
-Skąd miałaś klucz?- zapytałam nie wiedząc czemu jej widok przyprawia mnie o dobry humor.
-Dorobiłam głupku- rzuciła jakiś metalowy przedmiot obok mojej osoby. Ujęłam mały kluczyk.- To do mojego.- Rozejrzała się po pokoju. Widok nie mógł być zadowalający. Łóżko już było pogniecione, otwarty laptop leżał na podłodze obok mnie puszczając cichutko jakąś muzykę. Nowe buty leżą gdzieś w rogu przy szafie, a kilka książek, które kupiłam ustawiłam na wielkim parapecie.- Dlaczego się nie przygotowujesz?
-Do czego?
Przewróciłam się na brzuch opierając się o łokcie. Podeszła do szafy i otworzyła jej dwa wielkie skrzydła. nie zareagowałam. Nie zareagowałam? Dlaczego? Nienawidziłam kiedy grzebano w moich rzeczach.
-Masz- rzuciła w moją stronę czarnymi koronkowymi szortami i jasną, białą, luźną koszulką. Spojrzałam na nią zdziwiona- Festiwal. Zapomniałaś?
-Nie idę- mruknęłam wracając do lektury.
-Nie bądź śmieszna- znalazła się tuż przy mnie wyrywając książkę z rąk.
-Ej oddawaj- zerwałam się z zamiarem odebrania mojej własności.
Ivy jedynie śmiejąc się wypadła na korytarz. Pobiegłam za nią, ale uderzyłam o coś twardego i ciepłego na co od razu zatoczyłam się do tyłu. Po krótkim czasie odzyskałam równowagę i przyjrzałam się przeszkodzie na którą trafiłam.
Wysoki brunet przeczesał dłonią włosy, mięśnie na jego nagim torsie napięły się znacząco. Czarne tatuaże pięły się po jego ramionach wchodząc na klatkę piersiową. Był przystojny. Prześlizgnął wzrok po moim ciele, zatrzymując się dłużej na piersiach i nogach. Oblizał dolną wargę.
-To ty jesteś młodszą siostrą Elodie?- zrobił krok do przodu pochylając się, by być ze mną na równi oczami. Niemal czułam jego wodę kolońską.- Z rozkoszą dałbym ci niezapomnianą przyjemność.
Potrząsnęłam z niedowierzaniem głową, byłam bliska wymierzenia mu siarczystego policzka. Cofnęłam się jeszcze nieznacznie, ale wyczułam ścianę przylegającą do pleców. Jego ramię znalazło się po prawej stronie mojej głowy, a usta niebezpiecznie blisko.
-Z rozkoszą przywaliłabym ci deską w mordę- wysyczałam zaciskając wargi.
Zaśmiał się kładąc dłoń na moim biodrze. Tego było za wiele. Zacisnęłam pięść i uderzyłam go prosto w nos. Poczułam jak coś rozpłaszcza się pod moimi knykciami.
-Kurwa- odsunął się próbując zatamować niewielkie krwawienie- Suka!
-Miło mi.
-Odwal się od niej Tom- między nami pojawiła się Ivy, która w końcu zorientowała się, że nie ma mnie przy niej.
Wymieniają między sobą kąśliwe zdania przepełnionymi wiązankami wyzwisk. To będą urocze wakacje.
Mam tego dosyć. Nie lubię takich ludzi. Nachalnych, natarczywych... idiotów.
-Chodź pomożesz mi się przygotować- pociągnęłam blondynkę za nadgarstek wpychając ją do swojego pokoju.- Pieprzonych taboret- syknęłam i na koniec pokazałam jeszcze brunetowi środkowy palec zanim zatrzasnęłam z łoskotem drzwi.
-Sukinsyn, nie jesteś tutaj cały dzień a on...
-Wiem czego próbował, nie musisz mi przypominać- powiedziałam podchodząc do leżących na ziemi ubrań.- Czy on zawsze jest taki... porywczy?
-Tak- Ivy siedziała po turecku na pościeli przyglądając się moim plecom, kiedy zmieniałam koszulkę- To był piękny prawy sierpowy- wybuchła śmiechem, odwróciłam się do niej i wyszczerzyłam zęby- masz tatuaż!
Zerwała się z łóżka, a ja jak najszybciej zasunęłam niżej materiał. Odgoniłam ją machnięciem ręki i zmieniłam spodenki. Dokładnie zawiązałam ciemno-bordowe conversy. Roztrzepałam bardziej włosy i byłam gotowa.
Nie widziałam potrzeby w malowaniu się, miałam to szczęście, że nie posiadałam problemów z cerą, choć nawet latem była strasznie blada. W gorsze dni musiałam używać jedynie trochę korektora na ciemne plamy pod oczami z powodu anemii czy nieprzespanych nocy. Miewałam koszmary. Nie wiedziałam tylko czym były one wywoływane.
-Niall już na nas czeka - wygasiła ekran telefonu.
Zamknęłam dokładnie pokój i już schodziłyśmy po schodach.
W samochodzie siedzieli Harry i Louis rozmawiając zawzięcie o jakimś ostatnim meczu. Wcisnęłam się pomiędzy nich.
-Masz zmysłowy tyłek - usłyszałam wchodząc do środka, uderzyłam go w głowę łokciem - co ja takiego powiedziałem?
-A w ogóle coś mówiłeś?- zaczęłam śmiać się widząc chłopaka zatapiającego palce w swoich lokach.
Napotkałam spojrzenie niebieskich tęczówek w lusterku. Ivy znalazła się z przodu odwracając się w naszą stronę. Zebrała swoje blond włosy w koka pozwalając fioletowym pasmom okalać twarz.
-Wiecie może kto gra?- jej piękne jasne oczy spoczęły trochę dłużej na Lou.
-The 1975- odwróciłam głowę tak szybko, że poczułam ostry ból w karku.
-Żartujesz sobie- zaprzeczył rozbawiony, pochwyciłam wzrok Ivy- Taaak!
Nasz krzyk poniósł się po samochodzie. Niall jechał z zawrotną prędkością i nawet nie zauważyłam, kiedy wysiadaliśmy na parkingu. Nawet nie spodziewałam się, że tyle ludzi może zjechać się na jeden zwykły festiwal.
Wmieszaliśmy się w tłum kierując się na scenę. Dopiero kiedy nastała dramatyczna cisza dotarło do mnie, że dawno już tyle się nie śmiałam. Ci ludzie są... niesamowici. Stanęłam na palcach wytykając głowę ku górze, nigdy nie narzekałam na swój wzrost, ale kilka minut przed ujrzeniem jednego z ulubionych zespołów nienawidziłam tych głupich 164 cm.
Mój wysiłek przerwał dotyk ciepłych dłoni na biodrach, wzdrygnęłam się, ale kiedy uniosłam się i pomiędzy moimi kolanami ujrzałam burzę loków Harrego uśmiechnęłam się. Poczochrałam jego włosy po czym spotkałam się z pomrukiem niezadowolenia.
Kątem oka zauważyłam spojrzenie Nialla, którego znaczenia nie potrafiłam odgadnąć. Jest dość cichym człowiekiem, co wydaje się być dość dziwne, bo na takiego nie wygląda. Zrobił minimalny krok do tyłu.
Razem z Ivy siedzącą na barkach Louisa zaczęłyśmy piszczeć jak tylko usłyszałyśmy pierwsze dźwięki "Girls".
-"They're just girls, Breaking hearts, Eyes bright, Uptight Just girls "- nie przejmowałam się tym, że fałszuję jak menel spod sklepu naprzeciwko. Tak się właśnie czułam.... jakbym wypiła przynajmniej kilka dobrych piw.
Nie odpuszczałyśmy i śpiewałyśmy dosłownie wszystkie piosenki, na koniec wystrzelono serię kolorowych fajerwerków. Pamięć w moim telefonie została zawalona milionami zdjęć, Matta, Ivy, chłopaków...
-Jestem głodna- marudziłam już od dobrych kilku minut. Dalej siedziałam na barkach Stylesa, pociągając za jego kosmyki.- Idziemy na watę?
Wszyscy się zgodzili. kolorowe światełka rozpraszały panujący już wokół mrok. Zaczepiłam o jedne szyją, więc zaraz po ich zerwaniu stanęłam na własnych nogach. Dziwnie się czułam po dwóch godzinach "bycia wysoką".
-Styles ma rację- zajadałam się właśnie różową watą, kiedy Niall zarzucił swoje ramię na moje plecy.
Jego wargi znalazły się tuż przy moim uchu stykając się przy każdym ich ruchu. Od razu wyczułam zapach palonego właśnie papierosa, gdzieś w zakamarkach odczuwało się jeszcze jakąś inną woń. Z pewnością nie była to żadna woda kolońska, czy inny rodzaj jakiś perfum, a raczej jego osobisty zapach.
-Z czym?- zrzucam jego dłoń odwracając głowę.
-Masz zmysłowy tyłek- przystanęłam marszcząc brwi.
- Dlatego się odsunąłeś wtedy?- Nie mogłam uwierzyć. Uśmiechnęłam się złośliwie i wzruszyłam ramionami.- Jeśli porównujesz go do swojego, to tak zgodzę się.
Stawiając mocniej kroki szłam tłem patrząc na jego zdezorientowaną minę. Włożyłam do ust spory kawałek waty.
-Sugerujesz, że mam kiepski tyłek?- uniósł jedną brew.
-Ja nic nie sugeruję- odwracam się do niego plecami- tak jest.
Podbiegłam do nowej przyjaciółki chwytając jej rękę. Skacząc po parkingu okręcałyśmy się wokół i wykrzykiwałyśmy słowa "UGH!", ludzie stojący obok niewątpliwie wierzyli, że braliśmy coś czego nie powinniśmy. Chłopacy szeptali pomiędzy sobą.
Ivy zarzucała włosami kręcąc przy tym biodrami. Widziałam spojrzenia Tomlinsona rzucane w jej stronę.
-Co jest pomiędzy wami?-przestała skakać- Pomiędzy tobą, a Lou.
-Nic- kopnęła patyczek od swojej waty.
-I wcale nie mówisz tego, jakbyś nie była zadowolona - rozłożyłam ręce unosząc oczy do góry.
Wytknęła mi niebieski język, pociągnęła za klamkę przednich drzwi, które nie ustąpiły.
-Ja mogę usiąść z przodu zostawiając ci miejsce obok kogoś czarującego- posłałam jej rozbawiony wyraz twarzy.
-Ktoś mówi o mnie?
Uderzyłam łokciem w żebra Harrego, który zmaterializował się przy nas w przeciągu kilku sekund. Niall nadal rozmawiał z Louisem.
-Otwórz suko!- praktycznie ogłuchłam od jej krzyku. Blondyn użył pilota odblokowując zamki.- Nie ma potrzeby, zostanę z przodu.
Nie rozumiałam jej zachowania, zawsze myślałam, że człowiek zakochany stara się przebywać jak najdłużej i jak najbliżej swojej sympatii.
***
Jazda z powrotem do domu nie mogła pozostać przebyta w ciszy.
-Co ty cholera robisz?- zaczęłam się śmiać, kiedy Harry złapał za moją nogę i usilnie pociągnął ją do góry. Moja głowa znalazła się na kolanach Lou, który uśmiechnął się do mnie z góry.
-Masz rozwiązanego buta- marudzi zabierając się za moje sznurówki- i bardzo fajne nogi.
-Nie wierzę... znamy się jeden dzień- przyłożyłam dłonie do twarzy, uwagi chłopaka powodowały u mnie zażenowanie swoim wyglądem- dlaczego?
-Bo jesteś...
-Zamknij się- próbuję wyglądać na osobę zdenerwowaną, ale śmiech Tomlinsona wywołał mój własny.
-Kochasz mnie- wyszczerzył zęby.
-Oczywiście- po samochodzie rozległ się znany mi dźwięk telefonu, który od razu po wyciągnięciu pochwyciły palce z przodu- ej oddawaj.
W jednej chwili usiadłam prosto wpychając się do przodu pomiędzy zagłówki siedzeń. Starałam się zabrać komórkę, którą Ivy trzymała jak najdalej śmiejąc się głośno.
-Siadaj, bo jeszcze się rozbijemy- powiedziała zwracając mi uwagę, że niewątpliwie przeszkadzam naszemu kierowcy- Mój pieprzony książę? Hallo?
-Emily? Dzwonię chyba siódmy raz- włączyła tryb głośnomówiący- już zacząłem się zastanawiać czy nie dzwonić na policję z nadzieją, że nie siedzisz w więzieniu za zabicie Elodi po pierwszym dniu.
-Ed!-krzyknęłam "oburzona" nadal starając się odzyskać telefon- wiesz, obecnie jadę z nienormalnymi ludźmi, zadzwonię później.
-Oh, okey- coś na rodzaj rozczarowania kryło się w zakamarku jego głosu, przestałam się śmiać.
-Cześć Ed- słowa blondynki chyba nie dotarły do Lawsona, bo sekundę przed rozłączył się pozostawiając długi, przeciągły dźwięk.
-Chyba nie jest wesołkiem, co?- Niall spojrzał w moje oczy przez lusterko. Wystawiłam do niego środkowy palec tak, aby to zauważył.
-Na pewno większym od ciebie, nie martw się o to- salwa śmiechu bez wątpienia była słyszalna nawet na zewnątrz.
Nareszcie znaleźliśmy się pod domem. Wypchnęłam chłopaków z samochodu, aby nareszcie wyjść na świeże powietrze.
-Kiedy zaczyna się impreza?- podniosłam głowę na zadane pytanie. Czy oni tak zawsze? Przed chwilą wróciliśmy z festiwalu.
-Za jakieś 15 minut- Niall potarł swój kark. Przez myśl przeszło mi pytanie, czy jego włosy są tak miękkie jakie się wydają.
-Ja idę do domu- unoszę dłonie w geście obrony, Ivy zaczęła zaprzeczać i namawiać mnie do wzięcia udziału w tym szaleństwie- Jestem zmęczona naprawdę, nie mam przyzwyczajenia do takiego tępa życia.- Marudzę wchodząc po schodach na taras. To był jeden z większych minusów anemii, człowiek trochę szybciej się męczy.- Miłej zabawy i dzięki za wszystko.
Krzyczę jeszcze pozostawiając ich samych sobie. Blondynka chyba zrozumiała, że mnie nie namówi. Na prawdę nie miałam ochoty na kolejne przeżycia tego dnia, zresztą powinnam jeszcze oddzwonić do Eda.
***
-Przepraszam- mruknęłam do aparatu trzymając talerz z kanapkami w jednej ręce i kubek herbaty w drugiej. Stałam przed drzwiami pokoju zastanawiając się jak mam je otworzyć. W końcu decydując się na wymierzenie kopniaka- Wiem, że się martwiłeś.
-Nie ma sprawy po prostu...
Odstawiłam wszystko na biurko. Pół godziny od mojego wejścia do domu rozpoczęły się hałasy za oknem. Nie wiedziałam, że impreza oznacza tutaj odmianę "Projektu X".
-Po prostu?- starłam palcem ketchup z bluzki. Wyglądając przez okno i patrząc na tłumy ludzi oblegające sąsiednie podwórko.
W jednej chwili światło w pokoju naprzeciwko się zapaliło. Widziałam jak Niall dobrowolnie poddaje się poczynaniom jakiejś ciemnowłosej dziewczynie. Z uśmiechem na twarzy pozwolił sobie ściągnąć koszulkę od razu ściskając jej pośladki. nie minęła sekunda, a dziewczyna stała przed nim w samej bieliźnie. Momentalnie zasunęłam zasłony odkaszlując niesmak.
-Byłem trochę zły?- prawie zapomniałam, że na linii jest Ed-wydawało się, że dobrze się bawisz... przepraszam nie powinienem. - Wypowiedział to zdanie, jakby miał do mnie o to wielki żal.
-Nie, nie powinieneś- powiedziałam sucho przerywając połączenie.
Naprawdę dobrze się dzisiaj bawiłam, ale z tego co zrozumiałam według mojego przyjaciela nie miałam do tego prawa, bo nie było go obok.
_________________________________________
*Fragmenty pochodzą z książki "Pomiędzy światami"
Mam jeszcze do Was małą prośbę, jeśli macie Wattpada, a czytacie tutaj ta opowieść (oczywiście ja nie mam nic przeciwko), byłabym wdzięczna za jedynie pozostawienie tam gwiazdki. Każda taka gwiazdka powoduje, że więcej ludzi zauważy Trust me baby, a o to chyba chodzi każdemu "autorowi" :) Możliwe że są jeszcze gdzieś ludzie, którym by się to spodobało, więc.... czemu nie :)
Dziękuję :*
_______________________________________________
- " Przemoczona. Nasiąknięta wodą. Twarzą do dołu. Och, cholera. To nie ryba, to człowiek. Dziewczyna. Ma długie włosy, tak jasne, że prawie białe, śliczny naturalny kolor mieni się pod powierzchnią wody."
-Emily!
-"Ale to nie ona hałasuje. To jej stopy, a właściwie buty."
-Emily! Wchodzę!- starałam się zignorować dobijającą się do drzwi Ivy.
-"Buty były prezentem urodzinowym od jej rodziców.- blondynka waliła pięścią coraz mocniej nie dając za wygraną, kiedy spostrzegła, że są zamknięte na klucz- nosiła je dumnie cały wieczór, a teraz stalowy nosek lewego zaklinował się między łodzią, a pomostem i z każdą nadpływającą falą kopie w burtę."
-Jeśli nie otworzysz tych pieprzonych drzwi, wyważę je!
-"Skąd to wiem?- nadal czytam na głos wiedząc, że mnie słyszy i bardziej ją to zdenerwuje- Bo one należą do mnie. Tak jak ubranie. Dziewczyna w wodzie to ja." *
Usłyszałam szczęknięcie zamka i zdziwiona uniosłam głowę znad książki. Leżałam na dywanie twarzą do sufitu i widziałam jak moja współlokatorka teatralnie zakłada ręce na piersi. Po jej twarzy błądzi radosny, triumfujący uśmieszek.
-Skąd miałaś klucz?- zapytałam nie wiedząc czemu jej widok przyprawia mnie o dobry humor.
-Dorobiłam głupku- rzuciła jakiś metalowy przedmiot obok mojej osoby. Ujęłam mały kluczyk.- To do mojego.- Rozejrzała się po pokoju. Widok nie mógł być zadowalający. Łóżko już było pogniecione, otwarty laptop leżał na podłodze obok mnie puszczając cichutko jakąś muzykę. Nowe buty leżą gdzieś w rogu przy szafie, a kilka książek, które kupiłam ustawiłam na wielkim parapecie.- Dlaczego się nie przygotowujesz?
-Do czego?
Przewróciłam się na brzuch opierając się o łokcie. Podeszła do szafy i otworzyła jej dwa wielkie skrzydła. nie zareagowałam. Nie zareagowałam? Dlaczego? Nienawidziłam kiedy grzebano w moich rzeczach.
-Masz- rzuciła w moją stronę czarnymi koronkowymi szortami i jasną, białą, luźną koszulką. Spojrzałam na nią zdziwiona- Festiwal. Zapomniałaś?
-Nie idę- mruknęłam wracając do lektury.
-Nie bądź śmieszna- znalazła się tuż przy mnie wyrywając książkę z rąk.
-Ej oddawaj- zerwałam się z zamiarem odebrania mojej własności.
Ivy jedynie śmiejąc się wypadła na korytarz. Pobiegłam za nią, ale uderzyłam o coś twardego i ciepłego na co od razu zatoczyłam się do tyłu. Po krótkim czasie odzyskałam równowagę i przyjrzałam się przeszkodzie na którą trafiłam.
Wysoki brunet przeczesał dłonią włosy, mięśnie na jego nagim torsie napięły się znacząco. Czarne tatuaże pięły się po jego ramionach wchodząc na klatkę piersiową. Był przystojny. Prześlizgnął wzrok po moim ciele, zatrzymując się dłużej na piersiach i nogach. Oblizał dolną wargę.
-To ty jesteś młodszą siostrą Elodie?- zrobił krok do przodu pochylając się, by być ze mną na równi oczami. Niemal czułam jego wodę kolońską.- Z rozkoszą dałbym ci niezapomnianą przyjemność.
Potrząsnęłam z niedowierzaniem głową, byłam bliska wymierzenia mu siarczystego policzka. Cofnęłam się jeszcze nieznacznie, ale wyczułam ścianę przylegającą do pleców. Jego ramię znalazło się po prawej stronie mojej głowy, a usta niebezpiecznie blisko.
-Z rozkoszą przywaliłabym ci deską w mordę- wysyczałam zaciskając wargi.
Zaśmiał się kładąc dłoń na moim biodrze. Tego było za wiele. Zacisnęłam pięść i uderzyłam go prosto w nos. Poczułam jak coś rozpłaszcza się pod moimi knykciami.
-Kurwa- odsunął się próbując zatamować niewielkie krwawienie- Suka!
-Miło mi.
-Odwal się od niej Tom- między nami pojawiła się Ivy, która w końcu zorientowała się, że nie ma mnie przy niej.
Wymieniają między sobą kąśliwe zdania przepełnionymi wiązankami wyzwisk. To będą urocze wakacje.
Mam tego dosyć. Nie lubię takich ludzi. Nachalnych, natarczywych... idiotów.
-Chodź pomożesz mi się przygotować- pociągnęłam blondynkę za nadgarstek wpychając ją do swojego pokoju.- Pieprzonych taboret- syknęłam i na koniec pokazałam jeszcze brunetowi środkowy palec zanim zatrzasnęłam z łoskotem drzwi.
-Sukinsyn, nie jesteś tutaj cały dzień a on...
-Wiem czego próbował, nie musisz mi przypominać- powiedziałam podchodząc do leżących na ziemi ubrań.- Czy on zawsze jest taki... porywczy?
-Tak- Ivy siedziała po turecku na pościeli przyglądając się moim plecom, kiedy zmieniałam koszulkę- To był piękny prawy sierpowy- wybuchła śmiechem, odwróciłam się do niej i wyszczerzyłam zęby- masz tatuaż!
Zerwała się z łóżka, a ja jak najszybciej zasunęłam niżej materiał. Odgoniłam ją machnięciem ręki i zmieniłam spodenki. Dokładnie zawiązałam ciemno-bordowe conversy. Roztrzepałam bardziej włosy i byłam gotowa.
Nie widziałam potrzeby w malowaniu się, miałam to szczęście, że nie posiadałam problemów z cerą, choć nawet latem była strasznie blada. W gorsze dni musiałam używać jedynie trochę korektora na ciemne plamy pod oczami z powodu anemii czy nieprzespanych nocy. Miewałam koszmary. Nie wiedziałam tylko czym były one wywoływane.
-Niall już na nas czeka - wygasiła ekran telefonu.
Zamknęłam dokładnie pokój i już schodziłyśmy po schodach.
W samochodzie siedzieli Harry i Louis rozmawiając zawzięcie o jakimś ostatnim meczu. Wcisnęłam się pomiędzy nich.
-Masz zmysłowy tyłek - usłyszałam wchodząc do środka, uderzyłam go w głowę łokciem - co ja takiego powiedziałem?
-A w ogóle coś mówiłeś?- zaczęłam śmiać się widząc chłopaka zatapiającego palce w swoich lokach.
Napotkałam spojrzenie niebieskich tęczówek w lusterku. Ivy znalazła się z przodu odwracając się w naszą stronę. Zebrała swoje blond włosy w koka pozwalając fioletowym pasmom okalać twarz.
-Wiecie może kto gra?- jej piękne jasne oczy spoczęły trochę dłużej na Lou.
-The 1975- odwróciłam głowę tak szybko, że poczułam ostry ból w karku.
-Żartujesz sobie- zaprzeczył rozbawiony, pochwyciłam wzrok Ivy- Taaak!
Nasz krzyk poniósł się po samochodzie. Niall jechał z zawrotną prędkością i nawet nie zauważyłam, kiedy wysiadaliśmy na parkingu. Nawet nie spodziewałam się, że tyle ludzi może zjechać się na jeden zwykły festiwal.
Wmieszaliśmy się w tłum kierując się na scenę. Dopiero kiedy nastała dramatyczna cisza dotarło do mnie, że dawno już tyle się nie śmiałam. Ci ludzie są... niesamowici. Stanęłam na palcach wytykając głowę ku górze, nigdy nie narzekałam na swój wzrost, ale kilka minut przed ujrzeniem jednego z ulubionych zespołów nienawidziłam tych głupich 164 cm.
Mój wysiłek przerwał dotyk ciepłych dłoni na biodrach, wzdrygnęłam się, ale kiedy uniosłam się i pomiędzy moimi kolanami ujrzałam burzę loków Harrego uśmiechnęłam się. Poczochrałam jego włosy po czym spotkałam się z pomrukiem niezadowolenia.
Kątem oka zauważyłam spojrzenie Nialla, którego znaczenia nie potrafiłam odgadnąć. Jest dość cichym człowiekiem, co wydaje się być dość dziwne, bo na takiego nie wygląda. Zrobił minimalny krok do tyłu.
Razem z Ivy siedzącą na barkach Louisa zaczęłyśmy piszczeć jak tylko usłyszałyśmy pierwsze dźwięki "Girls".
-"They're just girls, Breaking hearts, Eyes bright, Uptight Just girls "- nie przejmowałam się tym, że fałszuję jak menel spod sklepu naprzeciwko. Tak się właśnie czułam.... jakbym wypiła przynajmniej kilka dobrych piw.
Nie odpuszczałyśmy i śpiewałyśmy dosłownie wszystkie piosenki, na koniec wystrzelono serię kolorowych fajerwerków. Pamięć w moim telefonie została zawalona milionami zdjęć, Matta, Ivy, chłopaków...
-Jestem głodna- marudziłam już od dobrych kilku minut. Dalej siedziałam na barkach Stylesa, pociągając za jego kosmyki.- Idziemy na watę?
Wszyscy się zgodzili. kolorowe światełka rozpraszały panujący już wokół mrok. Zaczepiłam o jedne szyją, więc zaraz po ich zerwaniu stanęłam na własnych nogach. Dziwnie się czułam po dwóch godzinach "bycia wysoką".
-Styles ma rację- zajadałam się właśnie różową watą, kiedy Niall zarzucił swoje ramię na moje plecy.
Jego wargi znalazły się tuż przy moim uchu stykając się przy każdym ich ruchu. Od razu wyczułam zapach palonego właśnie papierosa, gdzieś w zakamarkach odczuwało się jeszcze jakąś inną woń. Z pewnością nie była to żadna woda kolońska, czy inny rodzaj jakiś perfum, a raczej jego osobisty zapach.
-Z czym?- zrzucam jego dłoń odwracając głowę.
-Masz zmysłowy tyłek- przystanęłam marszcząc brwi.
- Dlatego się odsunąłeś wtedy?- Nie mogłam uwierzyć. Uśmiechnęłam się złośliwie i wzruszyłam ramionami.- Jeśli porównujesz go do swojego, to tak zgodzę się.
Stawiając mocniej kroki szłam tłem patrząc na jego zdezorientowaną minę. Włożyłam do ust spory kawałek waty.
-Sugerujesz, że mam kiepski tyłek?- uniósł jedną brew.
-Ja nic nie sugeruję- odwracam się do niego plecami- tak jest.
Podbiegłam do nowej przyjaciółki chwytając jej rękę. Skacząc po parkingu okręcałyśmy się wokół i wykrzykiwałyśmy słowa "UGH!", ludzie stojący obok niewątpliwie wierzyli, że braliśmy coś czego nie powinniśmy. Chłopacy szeptali pomiędzy sobą.
Ivy zarzucała włosami kręcąc przy tym biodrami. Widziałam spojrzenia Tomlinsona rzucane w jej stronę.
-Co jest pomiędzy wami?-przestała skakać- Pomiędzy tobą, a Lou.
-Nic- kopnęła patyczek od swojej waty.
-I wcale nie mówisz tego, jakbyś nie była zadowolona - rozłożyłam ręce unosząc oczy do góry.
Wytknęła mi niebieski język, pociągnęła za klamkę przednich drzwi, które nie ustąpiły.
-Ja mogę usiąść z przodu zostawiając ci miejsce obok kogoś czarującego- posłałam jej rozbawiony wyraz twarzy.
-Ktoś mówi o mnie?
Uderzyłam łokciem w żebra Harrego, który zmaterializował się przy nas w przeciągu kilku sekund. Niall nadal rozmawiał z Louisem.
-Otwórz suko!- praktycznie ogłuchłam od jej krzyku. Blondyn użył pilota odblokowując zamki.- Nie ma potrzeby, zostanę z przodu.
Nie rozumiałam jej zachowania, zawsze myślałam, że człowiek zakochany stara się przebywać jak najdłużej i jak najbliżej swojej sympatii.
***
Jazda z powrotem do domu nie mogła pozostać przebyta w ciszy.
-Co ty cholera robisz?- zaczęłam się śmiać, kiedy Harry złapał za moją nogę i usilnie pociągnął ją do góry. Moja głowa znalazła się na kolanach Lou, który uśmiechnął się do mnie z góry.
-Masz rozwiązanego buta- marudzi zabierając się za moje sznurówki- i bardzo fajne nogi.
-Nie wierzę... znamy się jeden dzień- przyłożyłam dłonie do twarzy, uwagi chłopaka powodowały u mnie zażenowanie swoim wyglądem- dlaczego?
-Bo jesteś...
-Zamknij się- próbuję wyglądać na osobę zdenerwowaną, ale śmiech Tomlinsona wywołał mój własny.
-Kochasz mnie- wyszczerzył zęby.
-Oczywiście- po samochodzie rozległ się znany mi dźwięk telefonu, który od razu po wyciągnięciu pochwyciły palce z przodu- ej oddawaj.
W jednej chwili usiadłam prosto wpychając się do przodu pomiędzy zagłówki siedzeń. Starałam się zabrać komórkę, którą Ivy trzymała jak najdalej śmiejąc się głośno.
-Siadaj, bo jeszcze się rozbijemy- powiedziała zwracając mi uwagę, że niewątpliwie przeszkadzam naszemu kierowcy- Mój pieprzony książę? Hallo?
-Emily? Dzwonię chyba siódmy raz- włączyła tryb głośnomówiący- już zacząłem się zastanawiać czy nie dzwonić na policję z nadzieją, że nie siedzisz w więzieniu za zabicie Elodi po pierwszym dniu.
-Ed!-krzyknęłam "oburzona" nadal starając się odzyskać telefon- wiesz, obecnie jadę z nienormalnymi ludźmi, zadzwonię później.
-Oh, okey- coś na rodzaj rozczarowania kryło się w zakamarku jego głosu, przestałam się śmiać.
-Cześć Ed- słowa blondynki chyba nie dotarły do Lawsona, bo sekundę przed rozłączył się pozostawiając długi, przeciągły dźwięk.
-Chyba nie jest wesołkiem, co?- Niall spojrzał w moje oczy przez lusterko. Wystawiłam do niego środkowy palec tak, aby to zauważył.
-Na pewno większym od ciebie, nie martw się o to- salwa śmiechu bez wątpienia była słyszalna nawet na zewnątrz.
Nareszcie znaleźliśmy się pod domem. Wypchnęłam chłopaków z samochodu, aby nareszcie wyjść na świeże powietrze.
-Kiedy zaczyna się impreza?- podniosłam głowę na zadane pytanie. Czy oni tak zawsze? Przed chwilą wróciliśmy z festiwalu.
-Za jakieś 15 minut- Niall potarł swój kark. Przez myśl przeszło mi pytanie, czy jego włosy są tak miękkie jakie się wydają.
-Ja idę do domu- unoszę dłonie w geście obrony, Ivy zaczęła zaprzeczać i namawiać mnie do wzięcia udziału w tym szaleństwie- Jestem zmęczona naprawdę, nie mam przyzwyczajenia do takiego tępa życia.- Marudzę wchodząc po schodach na taras. To był jeden z większych minusów anemii, człowiek trochę szybciej się męczy.- Miłej zabawy i dzięki za wszystko.
Krzyczę jeszcze pozostawiając ich samych sobie. Blondynka chyba zrozumiała, że mnie nie namówi. Na prawdę nie miałam ochoty na kolejne przeżycia tego dnia, zresztą powinnam jeszcze oddzwonić do Eda.
***
-Przepraszam- mruknęłam do aparatu trzymając talerz z kanapkami w jednej ręce i kubek herbaty w drugiej. Stałam przed drzwiami pokoju zastanawiając się jak mam je otworzyć. W końcu decydując się na wymierzenie kopniaka- Wiem, że się martwiłeś.
-Nie ma sprawy po prostu...
Odstawiłam wszystko na biurko. Pół godziny od mojego wejścia do domu rozpoczęły się hałasy za oknem. Nie wiedziałam, że impreza oznacza tutaj odmianę "Projektu X".
-Po prostu?- starłam palcem ketchup z bluzki. Wyglądając przez okno i patrząc na tłumy ludzi oblegające sąsiednie podwórko.
W jednej chwili światło w pokoju naprzeciwko się zapaliło. Widziałam jak Niall dobrowolnie poddaje się poczynaniom jakiejś ciemnowłosej dziewczynie. Z uśmiechem na twarzy pozwolił sobie ściągnąć koszulkę od razu ściskając jej pośladki. nie minęła sekunda, a dziewczyna stała przed nim w samej bieliźnie. Momentalnie zasunęłam zasłony odkaszlując niesmak.
-Byłem trochę zły?- prawie zapomniałam, że na linii jest Ed-wydawało się, że dobrze się bawisz... przepraszam nie powinienem. - Wypowiedział to zdanie, jakby miał do mnie o to wielki żal.
-Nie, nie powinieneś- powiedziałam sucho przerywając połączenie.
Naprawdę dobrze się dzisiaj bawiłam, ale z tego co zrozumiałam według mojego przyjaciela nie miałam do tego prawa, bo nie było go obok.
_________________________________________
*Fragmenty pochodzą z książki "Pomiędzy światami"
Subskrybuj:
Posty (Atom)